niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 25

Rozdział 25
„I co dalej?”


#Wendy

Czekał mnie bardzo długi dzień. Miałam sporo do zrobienia. W moich planach była między innymi wizyta u ginekologa, przekonanie Niall’a, by nie rzucał pracy w szpitalu oraz baby show er, które organizowała Jenny. Ostatnio nabrałam dużego apetytu, a wraz z nim ponownie pojawiły się mdłości tak jak codziennie po zjedzonym śniadaniu pobiegłam do łazienki, żeby je zwymiotować. W pewnym sensie było to już dla mnie normą. Wróciłam do kuchni, gdzie siedzieli Niall i  Louis. Obaj patrzyli na mnie ze współczuciem.

-Przestańcie – powiedziałam – Nic mi nie jest
-Współczuję Wam kobietom – odezwał się Louis – Macie w życiu gorzej, niż my faceci
-W imieniu kobiet dziękuję Ci, że to powiedziałeś – oznajmiłam z udawanym uśmiechem.

Sięgnęłam po butelkę wody, po czym nalałam jej sobie do szklanki i napiłam się. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku. Za trzy godziny miałam wizytę u lekarki. Jeszcze nieco ponad dwa miesiące i dzieci wreszcie przyjdą na świat. Nie mogłam doczekać się momentu, w którym wezmę dzieci na ręce.

-Czemu Jenny organizuje baby shower w szpitalu zamiast u nas w domu? – zapytał Niall, który kończył jeść śniadanie.




-Bo większość naszych znajomych pracuje w szpitalu. Łatwiej im się wyrwać na godzinę, niż wziąć wolne – stwierdziłam – A teraz idę się umalować i ubrać

Poszłam do sypialni, aby się przebrać i zrobić makijaż oraz ułożyć swoje włosy.


***

Dotarłam wraz z Niall’em do szpitala. Okłamałam go co do godziny wizyty u ginekologa, bo ta była dopiero za dwie godziny. W tym czasie zamierzałam wcielić w życie swój plan mający na celu powrót Niall’a do pracy. Chłopak nie miał zielonego pojęcia co zamierzam zrobić. Wsiedliśmy do windy i wcisnęłam guzik czwartego piętra. Gdy winda zatrzymała się wskazując piętro chirurgii Niall zrobił zaskoczoną minę.

-Co tu robimy? – zapytał mnie ukochany – Oddział położniczy jest niżej
-Chcę Ci pomóc przełamać strach – powiedziałam.
-Wendy ja………. – zaczął Niall, ale chyba nie był w stanie powiedzieć co czuje.

Z jego oczu można było odczytać strach. Blok operacyjny przerażał go po dramatycznych wydarzeniach, które miały tam miejsce.

-Dasz radę – zapewniłam go – Jestem tu z tobą i wiem, że sobie poradzisz. Wciąż jesteś lekarzem i to cholernie dobrym. Daj mi rękę

Niall wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja go za nią chwyciłam. Wysiedliśmy z windy i udaliśmy się do sali operacyjnej, w której Niall został postrzelony. Chciałam mu przypomnieć, że to miejsce nie jest przerażające, lecz magiczne. Kilka dni wcześniej porosiłam doktora Parkera, by udostępnił nam salę operacyjną na jakąś godzinę. Przełożony kręcił nosem, ale w końcu się zgodził. Harry zgodnie z moją prośbą porozwieszał w sali operacyjnej skany pacjentów, których operował Niall. Sądziłam, że pokazanie mu jak wielu ludzi uratował przekona go do tego, by nie rezygnował z pracy.

-Co to? – zapytał mnie Niall patrząc na skany.
-To pacjenci, których uratowałeś – powiedziałam – Dzięki tobie, każdy z nich otrzymał szansę na nowe, lepsze życie

Niall rozejrzał się po pomieszczeniu. Dałam mu czas na to, by poukładał sobie myśli w głowie i mógł coś zdecydować. Chłopak podchodził do każdego skanu, żeby przeczytać nazwisko pacjenta.

-Nasza pierwsza wspólna pacjentka – powiedział Niall przyglądając się okropnemu złamaniu kości udowej – Chciałem pobić jej męża, ale ty mnie powstrzymałaś
-Pamiętam to – oznajmiłam lekko się uśmiechając.

Gdy Niall okrążył całą salę zatrzymał się obok mnie. Popatrzyłam w jego błękitne oczy.

-Nie zdawałem sobie sprawy z tego ile osób uratowałem – stwierdził Niall.
-Uratowałeś więcej pacjentów, ale skany się nie zmieściły – powiedziałam – Masz talent, o którym  wielu ludzi może tylko pomarzyć

Niall ponownie rozejrzał sę po sali.

-Na stole operacyjnym leży twoja rezygnacja – oznajmiłam – Jeżeli ją podpiszesz to szef wyśle do Izby Lekarskiej informację, że zrezygnowałeś z pracy

Niall podszedł do stołu i wziął do ręki dokumenty. Porwał je, po czym wrzucił do kosza. Mój plan zadziałał. Cieszyłam się z tego, że mu pomogłam. Chłopak do mnie podszedł i przytulił.

-Dziękuję Wendy – szepnął mi do ucha Niall.
-Nie ma za co kochanie – powiedziałam i cmoknęłam ukochanego w policzek.

Nie byłam psychologiem, ale wiedziałam jak pomagać swoim bliskim. Byłam lepsza, niż psychiatra Niall’a.

Razem z mężem poszłam do doktora Parkera, by poinformować go, że Niall zostaje w pracy.

-Wiedziałem, że zmądrzejesz  Horan – powiedział Parker, który wyglądał na zadowolonego z tego, że Niall zostaje – Możesz zacząć od jutra
-Dziękuję doktorze – oznajmił Niall.
-Myślę, że podziękowania należą się twojej żonie – stwierdził Parker – To ona wymusiła na mnie udział w tym planie
-Na pewno jej podziękuję – zapewnił doktora Parkera Niall.

Zbliżała się godzina mojej wizyty u lekarza. Doktor Robbins czekała już na nas w swoim gabinecie. Byłam lekko podenerwowana, ale miałam tak przed każdą kontrolą. Położyłam się na kozetce, a Niall usiadł na krzesełku obok niej. Splotłam swoje palce z jego. Potrzebowałam jego wsparcia, a trzymanie za rękę dodawało mi otuchy. Doktor Robbins jak zawsze była uśmiechnięta i pełna pozytywnej energii. Jej optymizm sprawił, że i ja się uśmiechnęłam.

-Witam przyszłych rodziców – uśmiechnęła się doktorka, a następnie zerknęła w moją kartę – Widzę, że powoli zbliżamy się do końca ciąży i maluchy niedługo wyskoczą
-Czekam na to od dawna – powiedziałam.
-Teraz zleci jak z górki. Najpierw zadam kilka pytań, a następnie wykonamy USG – oznajmiła lekarka.
-To super – powiedział Niall.
-Zapisaliście się już państwo do szkoły rodzenia – zapytała doktor Robbins.
-Jeszcze nie – odpowiedziałam.
-Więc najwyższy czas to zrobić, ale do niczego państwa nie zmuszam – powiedziała lekarka.
-Zrobimy to – stwierdziłam.

Doktorka zadała mi parę pytań dotyczących tego jak się czuję i czy mam jakieś dolegliwości. Gdy zebrała już wszystkie potrzebne jej informacje zrobiła mi badanie USG.

-Jeszcze dwanaście tygodni i maluszki pojawią się na świecie. Wszystko wygląda dobrze i rozwijają się prawidłowo – oznajmiła lekarka.



Niall patrzył na monitor cały czas się uśmiechając. Dobrze było widzieć jak znów się uśmiecha oraz na to jaki jest szczęśliwy. Ten dzień należał zdecydowanie do udanych. Przynajmniej jak na razie, bo za chwilę czekało mnie baby shower, a do tego rodzaju imprez byłam sceptycznie nastawiona.

Doktorka dała nam kolejne zdjęcie USG. Postanowiliśmy z Niall’em zrobić album ze zdjęciami dzieci z USG i tymi zrobionymi po ich narodzeniu. Chcieliśmy uwiecznić na fotografiach wszystkie szczęśliwe chwile. Niall co miesiąc robił mi zdjęcie brzuszka. Wyraźnie było na nich widać jak rośnie. Taki album na pewno będzie fajną pamiątką.

-Pokażemy je na baby shower – powiedział Niall trzymając w ręce zdjęcie.
-Życzę dobrej zabawy – uśmiechnęła się doktor Robbins.
-Niall zaproś ją – szepnęłam mężowi do ucha – W jej rękach jest los mojej pochwy

Chłopak się wyprostował i uśmiechnął do lekarki.

-Baby shower odbędzie się za jakieś piętnaście minut w pokoju socjalnym i chcielibyśmy, żeby Pani przyszła – powiedział Niall.
-Z chęcią wpadnę – uśmiechnęła się doktorka – Niestety tylko na chwilkę, bo mam zaplanowaną operację
-Dziękujemy – oznajmiłam.

Niall pomógł mi wstać z leżanki. Moje ruchy były troszkę ograniczone, przez noszenie w sobie bliźniaków. Czasami musiał pomagać mi wstać z kibelka, bo bałam się, że się poślizgnę i co gorsza zrobię coś dzieciom. Na szczęście Niall nie narzekał i chętnie robił wszystko o co go prosiłam.

***

Nadszedł czas na baby shower. Poszłam z Niall’em do pokoju socjalnego, w którym miało się ono odbyć. Gdy weszliśmy do środka zobaczyłam naszych przyjaciół, wiele znajomych pielęgniarek oraz doktor Robbins. Pojawił się nawet doktor Parker, po którym nigdy bym się tego nie spodziewała. Część gości dmuchnęła w kolorowe trąbki, aby nas przywitać.

-Witajcie – powiedziała uśmiechnięta Jenny, która do nas podeszła i włożyła mi na głowę plastikowy diadem – Nie rób skwaszonej miny, będzie fajnie

Uśmiechnęłam się. Nie do końca miałam ochotę na to przyjęcie, ale postanowiłam robić dobrą minę do złej gry. Przywitałam się z innymi gośćmi i usiadłam przy stoliku obok Gemmy. Dziewczyna malowała białe śpioszki brokatowymi pisakami. Narysowała na nich brązowego misia.

-Wesołego baby shower czy coś tam – powiedziała Gemma, która wiedziała, że nie przepadam za takimi przyjęciami.
-Malujemy śpioszki? – zapytałam retorycznie, po czym wzięłam zielony brokat i parę śpioszek.
-To lepsze niż wkładanie pod bluzkę balonów – powiedziała Gemma patrząc na pielęgniarki, które upychały napompowane balony pod ubranie i zajadały się babeczkami – Poza tym ja nie zmieszczę balonu, bo mam naturalne wypełnienie – zaśmiała się Gemma.

Zaczęłam byle jak wyciskać na śpioszki brokat tworząc na nich nieład. Robiłam różne zawijasy i zygzaki.

-Niedługo sama będziesz miała swoje baby shower – powiedziałam do przyjaciółki.

Do stolika dosiedli się Niall, Harry i Louis. Każdy z nich złapał za pisaki i śpioszki.

-Co ty namalowałaś? – zapytał mnie Harry – Tornado?
-To sztuka współczesna – zaśmiałam się.

Wzięłam jedną z leżących na stoliku babeczek. Lukrem wypisane były na nich imiona, które wybraliśmy dla dzieci. Muffinki były bardzo smaczne. Byłam głodna, więc zjadłam ich kilka. Jenny zabawiała gości, którzy zdawali się dobrze bawić.

-Namalowałem strój chirurgiczny – oznajmił Niall podnosząc do góry śpioszki, które pomalował na niebiesko.
-Śliczne – powiedziałam.

Niall wziął puste papierowe pudełko i zaczął wkładać do niego słodkości. Spojrzałam na niego, bo nie bardzo wiedziałam co robi.

-Pewnie zastanawiasz się co robię? – oznajmił Niall patrząc na moje spojrzenie – Kradnę babeczki
-Weź kokosowe – powiedziałam – Są przepyszne
-Uważajcie, bo zgarnie Was babeczkowa policja – zaśmiał się Louis, gdy schowałam do torebki kilka muffinek.
-To w końcu moja impreza – stwierdziłam.

***

Położyłam się w łóżku i przytuliłam do Niall’a. Ten dzień był naprawdę długi oraz męczący. Strasznie chciało mi się spać. Zamknęłam oczy opierając głowę na ramieniu ukochanego.

-To co dziś dla mnie zrobiłaś było niesamowite – powiedział Niall bawiąc się moimi włosami.
-To nic takiego – odpowiedziałam – Ty zrobiłbyś to samo dla mnie. Najważniejsze, że wracasz do pracy
-Kocham Cię księżniczko i zawsze będę – powiedział ukochany całując mnie w policzek
-Ja Ciebie też złodzieju babeczek – oznajmiłam.

Niall zgasił lampkę nocną i poszliśmy spać. Mój sen nie potrwał jednak długo, bo obudziłam się po drugiej w nocy. Dostałam okropnych skurczy, które były bardzo bolesne. Powoli usiadłam na łóżku, po czym zaczęłam szturchać ramię Niall’a. Z bólu zaciskałam zęby, żeby nie krzyknąć.

-Niall wstawaj! – zrobiłam wdech i wydech – Chyba już czas

Chłopak usiadł na łóżku. Był rozespany, ale musieliśmy jechać do szpitala.

-To dopiero dwudziesty ósmy tydzień Wendy – powiedział Niall wkładając spodnie i buty.
-Wiem – odpowiedziałam.

W tym momencie dostałam kolejnego skurczu. Odkryłam z siebie kołdrę i to co zobaczyłam mnie zamurowało. Prześcieradło było zakrwawione, a ja poczułam jak spływa na mnie fala przerażenia.

-Niall – powiedziałam wystraszonym głosem, a chłopak spojrzał na łóżko.

Oboje wiedzieliśmy co to wszystko oznacza.

-----------------------------------------
Przepraszam za błędy. Nie sprawdzałam rozdziału i pisałam go na szybko.
Jak tam wasze wrażenia?
Dziękuję za Wasze opinie pozostawione w komentarzach  #OneLoveNiallFF

Buziaki :* @Mrs_Hazza94 xoxo

4 komentarze:

  1. To mój 7 komentarz, gdzie komentuje ten rozdział (6 na wattpadzie ). Ale to nic prawda? Boże jak ja się cieszę z tego przyspieszonego porodu 💙 choć to niefajna sprawa. Będą bliźniaki, Niall szykuj sie,czeka cię wielka odpowiedzialność za dwie dodatkowe osoby. Chyba ze robisz nas w balona i opanują tą sytuację. Czekam na kolejny z niecierpliwością
    @angelharry99

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo nie i w takim momencie nie masz serca:) świetny:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boje sie o Wendy i dzieci :o A z drugiej strony ciesze sie, że Wendy przekonała Niall'a do powrotu do pracy :D Świetny rozdział!!
    @Malik_myhusband

    OdpowiedzUsuń