niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 9

Rozdział 9

„Rytm życia”


#Wendy

Jenny wyrwała mnie na poranny jogging do parku. Nienawidziłam biegać. Był to  dla mnie istny koszmar. Dawno jednak nie spędzałam czasu z przyjaciółką sam na sam, więc zgodziłam się na trochę ruchu. Włożyłam bluzę, legginsy i związałam włosy w kucyka. Niall jeszcze smacznie spał. Miałam ochotę wrócić do łóżka i przytulić się do ukochanego jednak przyjaciółka na mnie czekała. Wyszłam z domu i poczułam jak przeraźliwy mróz opanowuje moje ciało. Zaczęłam trząść się z zimna. Zobaczyłam, że Jenny biegnie w moją stronę. Z daleka było widać, że ma uśmiechniętą minę.

-Naprawdę musimy to robić? – spytałam przyjaciółkę, gdy do mnie podbiegła.
-Tak. Obmyśliłam program treningowy dla nas obu – powiedziała Jenny.
-Nie potrzebuję twojego programu – oznajmiłam – Jest straszny ziąb. Nie możemy po prostu pospać w łóżku w wolny dzień?
-Nie. Trochę ruchu dobrze Ci zrobi
-Niech Ci będzie – powiedziałam.

Pobiegłyśmy do parku i zaczęłyśmy przemierzać jego alejki. Zrobiło mi się trochę cieplej.
-Nie masz czasem wrażenia, że już nigdy w życiu nie spotka Cię nic nowego? – zapytała Jenny.
-Co masz na myśli? – spytałam przyjaciółkę.
-Już nigdy więcej się nie zakochasz, nie pocałujesz nikogo po raz pierwszy – powiedziała Jenny.
-Kocham Niall’a i codziennie zakochuję się w nim jeszcze bardziej. Nie chcę zakochiwać się w kimś innym. Nie obchodzi mnie to, że nigdy  nie pocałuję kogoś innego. Chcę tylko Niall’a – stwierdziłam.
-Chciałabym kiedyś zakochać się w kimś tak jak ty – oznajmiła Jenny.
-Masz Harry’ego
-Wiem i uwielbiam go, ale nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego życia z nim za kilka lat – powiedziała Jenny.
-Nie możesz sobie wszystkiego wyobrażać. Gdy spotkasz tego właściwego faceta to po prostu będziesz wiedziała, że to ten. Nie będziesz widziała poza nim świata – powiedziałam.
-Tak jak ty nie widzisz świata poza Niall’em – stwierdziła Jenny.
-Dokładnie tak
-Przyśpieszmy trochę – powiedziała Jenny.

Zwiększyłyśmy tempo biegu. Gdy zrobiłyśmy połowę okrążenia zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam.


***


Kiedy się ocknęłam zobaczyłam przed sobą Jenny i ratowników medycznych. Leżałam w karetce, a sanitariuszka podłączała mi kroplówkę.

-Zemdlałam – oznajmiłam.
-Wystraszyłaś mnie – powiedziała Jenny.
-Nie potrzebnie wzywałaś pogotowie
-To może być coś poważnego. Trzeba Ci zrobić dokładne badania
-Nic mi nie jest – oznajmiłam.
-Zabierzemy Panią do szpitala – powiedziała sanitariuszka.
-Nie trzeba
-Musimy to zrobić. Takie są procedury – oznajmił medyk.
-Zadzwonię do Niall’a – powiedziała Jenny.
-Nie dzwoń – rzuciłam.
-Zadzwonię
-Powiedziałam nie. Tylko się zdenerwuje
-Okay. Nie zadzwonię – oznajmiła Jenny.



***


Leżałam na jednej z leżanek w izbie przyjęć. Pielęgniarka właśnie skończyła pobierać mi krew. Zobaczyłam idącego w moim kierunku Niall’a. Oczywiście Jenny mnie nie posłuchała i dała mu znać, że tutaj jestem. Ukochany cmoknął mnie w głowę po czym usiadł na krześle przy moim łóżku.

-Jak się czujesz kochanie? – spytał.
-Dobrze. Nie musiałeś przyjeżdżać
-Zemdlałaś
-No i co z tego? Nic mi nie jest – oznajmiłam.
-Coś Ci jest skoro zemdlałaś
-To przez to głupie bieganie. Sport to wcale nie jest zdrowie
-Poczekajmy na wyniki badań. Może masz anemie – powiedział Niall.
-Może
-To by wiele wyjaśniło: złe samopoczucie, zmęczenie. Za dużo na siebie wzięłaś skarbie. Musisz zwolnić
-Czuję się dobrze – oznajmiłam.
-Coś się z tobą dzieję. Boję się o ciebie kochanie – oznajmił Niall.



-Niedługo wyniki badań powinny być gotowe – powiedziałam.
-Powinnaś coś zjeść i czegoś się napić. Przyniosę Ci coś z bufetu
-Dziękuję
-Za chwilę wracam
-Okay

Niall poszedł do bufetu, a przy mnie pojawiła się Jenny. Usiadła na krześle wcześniej zajmowanym przez Niall’a i uśmiechnęła się.

-Wiem, że nie chciałaś martwić Niall’a, ale uznałam, że powinien wiedzieć, że zemdlałaś – powiedziała Jenny.
-W porządku – oznajmiłam.
-Byłam w laboratorium, żeby pogonić laborantkę. Powiedziała, że za 10 minut będą wyniki
-Dziękuje
-Spotkałam Parkera i powiedział, że do Ciebie zajrzy –rzuciła Jenny.

Po paru minutach wrócił Niall z pączkami i sokiem pomarańczowym.

-Zjedz wszystko – powiedział.
-Tu jest pięć pączków. Nie zjem wszystkich – oznajmiłam.
-Nie wszystkie są dla Ciebie skarbie. Trzy kupiłem dla siebie – stwierdził Niall.
-Ty to potrafisz zjeść
-O tak , potrafię – zaśmiał się Niall.

Wzięłam pączka i zaczęłam go jeść. Dołączył do nas doktor Parker, który trzymał w ręku moja kartę i wyniki badań.

-Witaj Carter i grupo wsparcia – powiedział Parker – Mam tu twoje wyniki. Masz anemię
-Tak myśleliśmy – oznajmił Niall.
-Chyba wiecie jak to leczyć? – spytał Parker.
-Tak – oznajmiłam.
-Idź do domu Carter i wypocznij. Jeśli potrzebujesz wolnego to szef na pewno to zrozumie
-Nie trzeba. Dam radę – oznajmiłam.
-Wendy weź wolne – powiedział Niall.
-Nie potrzebuje wolnego – odpowiedziałam.
Niall pokręcił głową z dezaprobatą.
-W takim razie widzimy się jutro na dyżurze – powiedział Parker.



***


Siedziałam na kanapie przed telewizorem i oglądałam serial. Niall wybrał się razem z Louisem na zakupy. Nie było ich już od trzech godzin, więc lada chwila się ich spodziewałam. Wygrzebałam się spod ciepłego kocyka i poszłam do kuchni, by zrobić kolację. Nasypałam Shaggy’emu karmy i zaczęłam wyciągać z lodówki składniki potrzebne do tortilli. Gdy byłam w połowie tworzenia posiłku do domu wrócili moi współlokatorzy.

-Co tu tak pachnie? – spytał Lou.
-Robię kolacje
-Ja bym ją zrobił – powiedział Niall – Powinnaś odpoczywać
-Czuję się…. – zaczęłam.
-Świetnie – dokończył Niall – Tak wiemy

Pokazałam mu język, a Lou zaczął się śmiać.

-Kochanie kupiłem coś naprawdę extra – oznajmił Niall.
-Co? – spytałam.

Niall wyjął z papierowej torby kaszkiecik i założył go na głowę.

-Fajny co? – zapytał – Jak w nim wyglądam?

Powstrzymywałam się od śmiechu.

-Podnieś go troszkę do góry – powiedziałam, a Niall troszkę go uniósł – I jeszcze – teraz Niall trzymał do kilka centymetrów nad głową – A teraz wyrzuć ten berecik do kosza

Razem z Louisem zaczęliśmy się śmiać.

-Myślcie sobie co chcecie. Mi się podoba – powiedział Niall.
-Jest śmieszny
-Nie znacie się na modzie – stwierdził Niall.
-Może nie znam się na modzie, ale uważam, że do kolacji należy napić się zimnego piwa – stwierdził Niall.
-Całkowicie to popieram – oznajmiłam.


***


Następnego dnia Niall obudził mnie rano.

-Wstawaj księżniczko. Zrobiłem Ci śniadanie do łóżka, żebyś mogła dłużej poleżeć – powiedział Niall.
-Jesteś kochany

Usiadłam, a Niall postawił mi tace na kolanach i pochylił się nade mną, by mnie pocałować.

-Wendy chcę, żebyś mi coś obiecała – powiedział niell.
-Co? – spytałam.
-Że będziesz oszczędzała się pracy. Musisz trochę zwolnić
-Obiecuję – powiedziałam.



-I pamiętaj, żeby coś zjeść. Musisz o siebie dbać
-Jak nie zapomnę to zjem – stwierdziłam.
-Więc pogódź się z tym, że będę przynosił Ci pączki
-Dobrze – uśmiechnęłam się.

Zjadłam śniadanie i zniosłam tacę z pustymi naczyniami do kuchni. Lou siedział przy stole i jadł zapiekankę. Był zamyślony.

-Co jest? – spytałam chłopaka.
-Tak się tylko zastanawiam – oznajmił Lou.
-Nad czym? – zapytałam.
-Nad tym czy nie będzie przeszkadzało Ci to, że będę tu przyprowadzał Gemmę i będziemy robili różne rzeczy – powiedział Lou.
-Czemu miałoby mi to przeszkadzać? – spytałam.
-To twój dom, a w pracy jesteś przełożoną Gemmy
-Lou to jest także twój dom. Możesz robić w nim co chcesz i przyprowadzać kogo chcesz – oznajmiłam – Lubię Gemmę i chcę, żebyście byli szczęśliwi
-Dzięki Wen. Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra? – zapytał Lou.
-Wiem braciszku

Cmoknęłam go w policzek i poszłam na górę, by się ubrać i umalować. Ogarnięcie się zajęło mi ponad pół godziny.

Tego dnia dostałam przydział na ostry dyżur. Na izbie przyjęć było dosyć nudno. Przez pół dnia zszywałam pacjentów, którzy co jakiś czas zjawiali się w szpitalu. Po południu odebrałam telefon z informacją, że za kilka minut przywiozą nam poszkodowanych z pożaru w jednym z londyńskich hoteli. Zawiadomiłam innych lekarzy, a także oddział oparzeń. Złapałam za fartuch ochronny i rękawiczki. Gdy je zakładałam na oddziale pojawili się inni rezydenci z mojej grupy i wszyscy weszliśmy przed izbę, by oczekiwać na karetki. Przyjmowaliśmy pacjentów jeden za drugim. Kończyłam opatrywać poparzoną rękę pacjentki, kiedy podeszła do mnie Gemma.

-Doktor Carter – powiedziała Gemma – Można prosić?
-Już idę – powiedziałam.

Zakleiłam pacjentce opatrunek i poszłam za Gemmą. Zatrzymałyśmy się przy łóżku innego pacjenta. Był to brązowowłosy mężczyzna. Miał na sobie spodnie od strażackiego kombinezonu co oznaczało, że jest strażakiem.

-Dzień dobry. Jestem doktor Carter

Wydawało mi się, że już kiedyś go spotkałam.

-To oparzenie nie wygląda ładnie – powiedziałam.

Strażak miał z boku brzucha dosyć głęboką ranę.

-Podałam morfinę – powiedziała Gemma.
-Dobrze. Sprawdziłaś drogi oddechowe? – spytałam stażystkę.
-Tak, są czyste – odpowiedziała Gemma.
-W porządku. Idź pomóc innym, a ja zajmę się Panem – spojrzałam na kartę i przypomniało mi się skąd znam szatyna – Payne’m

Po raz pierwszy spotkałam Payne’a, gdy w zeszłym roku doszło w mieście do osunięcia się ziemi. Pojechałam wtedy na miejsce zdarzenia, by wykonać amputację nogi. Miałam po tym zdarzeniu pamiątkę w postaci blizny na brzuchu. Pamiętałam ten dzień tak jakby był wczoraj.

-Znowu się spotykamy – powiedział Payne.
-Zgadza się

Założyłam rękawiczki i zaczęłam opatrywać ranę strażaka.

-Może zaboleć. To nie będzie przyjemne uczucie – powiedziałam i zajęłam się oparzeniem Payne’a.

Chłopak zaciskał zęby, gdy dotykałam jego rany.

-Jak to się stało? – spytałam, by odwrócić jego uwagę od tego co robię – Kombinezony strażackie powinny być chyba ognioodporne
-Są takie – powiedział Payne – Zdjąłem kurtkę, by ochronić kobietę przed ogniem
-I sam oberwałeś
-Oboje ryzykujemy własnym życiem, by ratować innych – stwierdził Payne.
-Taką już mamy pracę – powiedziałam.
-Ryzyko zawodowe
-Mimo to uwielbiam swoją pracę – oznajmiłam – Nie ma nic lepszego od ratowania ludzi
-Zgadzam się To niesamowite uczucie. Mogę się jakoś odwdzięczyć Pani doktor? – zapytał Payne.
-Nie trzeba – odpowiedziałam.
-Nalegam. Może pójdziemy na kawę lub do kina? A może wybierzemy się na koncert? – zaproponował Payne.
-Niestety w najbliższym czasie nie mam wolnego czasu, więc chyba nic z tego nie wyjdzie – powiedziałam.
-Jestem cierpliwy – oznajmił Payne.

Uśmiechnęłam się do niego. Nie zamierzałam zagłębiać się dalej w temat wspólnego wyjścia gdziekolwiek. Payne był moim pacjentem i tak zamierzałam go traktować. Skończyłam opatrywać jego ranę i zajęłam się kolejnym pacjentem. Co jakiś czas kręciło mi się w głowie, bo dawno nic nie jadłam. Nie miałam jednak na to czasu. Pacjenci na mnie czekali. Zapowiadało się na to, że będę musiała zostać na noc w szpitalu.



---------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Rozdział uważam za kiepski no ale trudno. Następny będzie lepszy J
Dziękuję za wasze opinie pozostawione w komentarzach J #OneLoveNiallFF

Buziaki :* @Mrs_Hazza94

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 8



Rozdział 8

„Świąteczny nastrój”


#Wendy

Nadszedł listopad przynosząc ze sobą paskudą pogodę. W szpitalu miałam prawdziwe urwanie głowy. Codzienne dwunastogodzinne dyżury mnie wykańczały. Czasami miałam chęć zamknąć się sama w pokoju i przeleżeć cały dzień. Do niczego nie miałam ochoty, a mój humor był w kiepskim stanie. Oczywiście Niall to zauważył. Zdarzało mi się wrzeszczeć na niego bez powodu. Po tym jak już na niego nakrzyczałam czułam się jeszcze gorzej.

Któregoś dnia zamknęłam się w łazience i położyłam  w wannie z książką. Chciałam odpocząć od wszystkich i wszystkiego. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi miałam ochotę komuś przywalić.

-Mogę wejść? – usłyszałam zza drzwi głos Niall’a.
-Możesz – warknęłam.

Chłopak wszedł do środka i usiadł na brzegu wanny. Zamknęłam książkę i spojrzałam w jego błękitne oczy.




-Co się z tobą dzieje kochanie? – zapytał Niall.
-Nic – odpowiedziałam.
-Przecież widzę, że coś się dzieje. O co chodzi?
-Nie wiem. Ty mi powiedz
-Ostatnio jesteś rozdrażniona i wszystko Cię irytuje. Martwię się o Ciebie Wendy
-Nie masz o co
-Może jesteś w ciąży – powiedział Niall.
-Nie jestem – zaprzeczyłam.
-Jesteś pewna? – spytał Niall.
-Wiedziałabym, gdybym była w ciąży. Nie jestem głupia
-Więc o co chodzi? Chcę Ci pomóc skarbie
-Nie wiem. Sama jestem na siebie zła i wiem, że Cię denerwuję – oznajmiłam.
-Nie chodzi o mnie Wendy. Zastanawiam się tylko gdzie się podziała moja wesoła księżniczka
-Jest tutaj. Ostatnio praca dała mi w kość i nie daje sobie rady z tym wszystkim – powiedziałam.
-Jestem po to, żeby Ci pomóc skarbie – oznajmił Niall.
-Ja sama nie potrafię sobie pomóc
-Razem coś wymyślimy księżniczko, ale nie odwracaj się ode mnie. Wyjdź z tej wanny i chodź do sypialni

Niall wstał i wyciągnął w moim kierunku rękę. Złapałam ją i ukochany pomógł mi wstać.

-Będzie dobrze skarbie – powiedział Niall, gdy mnie przytulił.


#Niall

Humor Wendy trochę się poprawił, ale wiedziałem, że jest jej ciężko. Musiałem wymyśleć coś, by uśmiech powrócił na jej twarz. Do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Nie wiedziałem jednak czy uda mi się go zrealizować. Postanowiłem chociaż spróbować. Potrzebna mi będzie do tego Jenny.

Pomyślałem, że może moja księżniczka potrzebuje rodziny. Oczywiście miała mnie i resztę przyjaciół, ale to nie to samo co rodzina. Jenny zdobyła dla mnie numer do babci Wendy, a ja załatwiłem resztę. Na szczęście odbyło się bez problemów.


Święto Dziękczynienia

W czwartek, w który w Ameryce odbywa się Święto Dziękczynienia pojechałem z Harry’m na zakupy. Wendy była w pracy, więc spokojnie mogłem dla niej wszystko przygotować. Miałem nadzieję, że moja mała niespodzianka się jej spodoba.


#Wendy

Wracałam po dyżurze do domu, gdy zdzwonił do mnie Niall. Odebrałam i przełączyłam na tryb głośnomówiący, bo prowadziłam samochód.

-Halo – powiedziałam.
-Cześć kochanie. Za ile będziesz w domu? – spytał Niall.
-Za jakieś 20 minut – oznajmiłam.
-Okay. Czekam na Ciebie
-Okay
-Kocham cię
-Ja Ciebie też – oznajmiłam.

Niall się rozłączył, a ja zaczęłam się zastanawiać co knuje. Zwykle nie dzwonił, bo doskonale wiedział, o której wracam.


***


Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi wejściowych od domu. Zapomniałam zabrać ze szpitalnej szafki klucze. Drzwi otworzył mi Niall, który pocałował mnie na przywitanie. 

-Jak było w pracy? – zapytał mnie ukochany.
-Nieźle. Asystowałam przy przeszczepie serca – powiedziałam – Co tu tak pięknie pachnie? – spytałam, bo w domu unosił się zapach pieczonego mięsa.
-Dziś w Ameryce jest Święto Dziękczynienia i zrobiłem Ci świąteczną kolacje, żebyś czuła się jak w domu – oznajmił Niall.

Zatkało mnie. Nie sądziłam, że Niall zrobi mi taką niespodziankę.

-Dziękuję kochanie – powiedziałam i dałam ukochanemu całusa.
-Nie ma za co. Dla Ciebie zrobię wszystko
-To dlatego założyłeś białą koszulę? – spytałam.

Zwykle Niall nosił po domu dresy i koszulkę albo same dresy. Teraz jednak miał na sobie koszule i spodnie.

-To nie koniec niespodzianek myszko – powiedział chłopak.

Niall zaprowadził mnie do jadalni. Przy stole siedziała moja babcia i Dylan – mój były chłopak. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

-Wesołego Dziękczynienia – szepnął mi do ucha Niall.

Babcia i Dylan wstali od stołu, aby się ze mną przywitać.

-Witaj wnusiu
-Cześć babciu

Przytuliłam ją mocno. Bardzo się za nią stęskniłam.

-Przywiozłam ze sobą Dylana. Nigdy nie lubiłam latać sama samolotem – oznajmiła babcia.
-Cześć – powiedziałam do Dylana i go przytuliłam.
-Fajnie Cię widzieć – stwierdził brunet.
-Ciebie również – odpowiedziałam.
-Niall nas tu sprowadził – powiedziała babcia – Muszę przyznać, że to był wspaniały pomysł
-Zaraz podam kolację – oznajmił Niall.
-Pomogę Ci – powiedziałam do narzeczonego.
-Nie trzeba. Posiedź sobie z gośćmi. Dawno się nie widzieliście

Niall poszedł do kuchni, a ja usiadłam przy stole razem z babcią i Dylanem. Mój humor chyba powrócił. Nie miałam pojęcia jak podziękuję za to wszystko Niall’owi. Chłopak przygotował wspaniałą kolacje z typowymi dziękczynnymi potrawami. Jego indyk był przepyszny.

-Niall chyba się w tobie zakochałam – powiedziała moja babcia – Jak to mówią przez żołądek do serca
-Byłam pierwsza babciu – zaśmiałam się.
-Zawsze kradniesz mi najprzystojniejszych – powiedziała babia.
-Taki już mam dar


***


Wzięłam prysznic i położyłam się w łóżku obok Niall’a. Podparłam się na łokciu tuż przy nim, a drugą rękę położyłam na jego klatce piersiowej. Chłopak na mnie popatrzył.

-Dziękuję kochanie – powiedziałam.
-Ważne, że humor Ci wrócił
-A jak twój humor? Babcia zabrała ze sobą Dylana, a to mój były. Nie przeszkadza Ci to? – spytałam.
-Nie. Nawet go polubiłem. Skoro z nim byłaś to musi być naprawdę wspaniałym facetem
-Jak to wszystko zorganizowałeś? – zapytałam, bo byłam bardzo ciekawa.
-Jenny dała mi numer do twojej babci, a ja zadzwoniłem i poprosiłam, żeby przyleciała
-Kocham Cię Niall
-Będę potrzebował na to dowodów

Usiadłam na udach Niall’a i pochyliłam się nad nim, aby go pocałować.

-Przygotuj się na ostrą jazdę – szepnęłam mu do ucha.


Boże Narodzenie

Czas po Święcie Dziękczynienia mijał bardzo szybko i nim się obejrzałam nadeszło Boże Narodzenie. Jak co roku dostałam fioła z powodu Świąt, ale Niall już do tego przywykł. To będą nasze drugie wspólne Święta.

W wigilijny poranek Niall pojechał załatwić coś do szpitala, a ja zostałam z babcią, Dylanem i Louisem w domu. Babcia od rana krzątała się w kuchni i przygotowywała różne potrawy. Razem z Dylanem podjadaliśmy wszystko co zrobiła, więc wygoniła nas z kuchni.

-Wynocha mi stąd. Ale to już, bo do wieczora nic nie zostanie – krzyczała babcia na mnie i na Dylana – A ty Louis kochany chłopcze weź sobie dokładkę – mówiła.

Louis ciągle żartował i rozbawiał moją babcię przez co ta go bardzo polubiła.
Razem z Dylanem wybrałam się na spacer. Nie miałam ochoty wychodzić na tą okropną śnieżycę, która panowała na zewnątrz, ale Shaggy musiał załatwić swoje potrzeby. Poszliśmy do parku i wspominaliśmy dawne czasy.

-Jak Ci się układa? – spytał mnie Dylan.
-Dobrze. Mam prace, narzeczonego i przyjaciół
-Jesteś szczęśliwa?



-Bardzo – odpowiedziałam – A tobie jak się układa?
-Jest okay. Chociaż czasami za tobą tęsknię – oznajmił Dylan.
-Dylan ja … - zaczęłam.
-Tęsknię za tobą jak za przyjaciółką. Nie próbowałbym odbić Cię Niall’owi
-Myślisz, że gdybym została w Chicago i nie wyjechałabym na studia to bylibyśmy razem? – spytałam.
-Sądzę, że tak. Myślę, że bylibyśmy już po ślubie – powiedział Dylan.
-Być może, by tak było
-Miałem Ci się oświadczyć – oznajmił Dylan, a ja stanęłam w miejscu i na niego popatrzyłam. Byłam w szoku.
-Nie wiedziałam o tym – powiedziałam.
-Zerwałaś ze mną zanim zdążyłem to zrobić
-Przepraszam
-Nie masz za co. Po prostu wybrałaś swoją drogę w życiu
-Musiałam zacząć wszystko od nowa. Inaczej bym zwariowała
-Zawsze byłaś trochę stuknięta
-Tak jak i ty. Pamiętasz jak wymykałeś się kiedyś z mojej sypialni przez okno i wpadłeś prosto na moją babcie i mamę, które jadły śniadanie w ogrodzie
-Pamiętam. Było bardzo niezręcznie – zaśmiał się Dylan.
-Dostałam wtedy długi szlaban od rodziców – stwierdziłam.
-Ale twoja babcia mnie do Ciebie wpuszczała
-Ona jako jedyna zawsze była po mojej stronie – powiedziałam.
-To były fajne czasy
-O tak


***


W pierwszy dzień Świąt babcia poprosiła mnie i Niall’a do jadalni. Chciała z nami porozmawiać. Pomyślałam, że rozmowa będzie dotyczyła ślubu, bo wiedziałam, że babci na tym zależy. Usiadłam z Niall’em przy stole, a babcia usiadła naprzeciwko nas.

-O co chodzi babciu? – spytałam.
-Mam coś dla Was – powiedziała babcia i położyła na stole książkę – To pomoże Wam zajść w ciąże – ciągnęła babcia.
-Babciu nie potrzebujemy pomocy
-Skoro jeszcze Wam się nie udało to potrzebujecie. W tej książce znajdziecie pozycje, które Wam to ułatwią
-Babciu – powiedziałam.

Poczułam, że moje policzki robią się czerwone jak buraczki na wiosnę.

-Och Wendy. To normalna sprawa. Wasza sypialnie jest blisko mojego pokoju. Słyszałam Was. Pomagam Wam, bo chcę mieć prawnuka. Nie jestem już młoda i nie wiem czy tego doczekam – powiedziała babcia.
-Postaramy się, by się go Pani doczekała – oznajmił Niall.
-Bardzo Cię lubię Niall. Moja wnusia trafił na wspaniałego mężczyznę
-Miło mi to słyszeć – powiedział Niall.
-Cieszę się, że dołączyłeś do naszej rodziny
-Dziękuję
-Zamierzacie się pobrać? – zapytała babcia.
-Kiedyś na pewno – oznajmiłam.
-Chyba powinniście zacząć planować ślub i wesele – stwierdziła babcia.
-Nie śpieszy nam się – powiedziałam.
-A ty Niall co o tym myślisz? – zapytała babcia.
-Kocham Wendy i chcę ją poślubić, ale jeśli ona chce poczekać to ja zaczekam – powiedział Niall.
-Jesteście dla siebie stworzeni – oznajmiła babcia.
-Wiemy o tym – stwierdziłam.
-Mija wnuczka jest bardzo uparta, więc czasem musisz ją troszkę przycisnąć, by zmieniła zdanie
-Dziękuję za radę, ale nie mam zamiaru na nią naciskać – powiedział Niall.
-Skoro tak już sobie rozmawiamy to chciałabym poruszyć temat fundacji – oznajmiła babcia.

Moja babcia wspólnie z tatą prowadzili w Chicago fundację, którą wiele lat temu założył mój dziadek. Gdy tylko dostałam się na studia medyczne zaczęli powtarzać, że kiedyś to ja zajmę się fundacją. Ja jednak nie chciałam mieszać się w interesy fundacji. Nie miałam do tego predyspozycji.

-Dobrze wiesz co myślę na ten temat babciu – powiedziałam.
-Tak Wendy, wiem. Myślę jednak, że skoro Niall dołączył do naszej rodziny to ma prawo do swojego zdania na ten temat
-Okay
-A więc Niall – zaczęła babcia – Ja i tata Wendy prowadzimy fundację. Wendy odmówiła nam jakiegokolwiek zaangażowania. Planujecie wspólną przyszłość, więc chcielibyśmy przepisać fundację na Wasze dzieci
-Nie chcę, żeby moje dzieci zajmowały się fundacją – powiedziałam.
-Ktoś musi to zrobić – stwierdziła babcia.
-Jest też Luke. On też ma prawo do tego wszystkiego
-To Ciebie wybraliśmy na naszego zastępcę Wendy. Jeżeli ty nie chcesz to chcemy, by były to wasze dzieci
-Nie mamy dzieci, a nawet jeśli byśmy je mieli to nie chcę z nich zrobić maleńkich milionerów
-Milionerów? – spytał Niall.
-Moja rodzina ma sporo kasy – oznajmiłam.
-A Wendy nigdy nie chciała, by ktoś się o tym dowiedział – powiedziała babcia.
-Bo to nie są moje pieniądze. Sama sobie na wszystko zapracuje – oznajmiłam.
-Jeśli Wendy nie chcę, żeby nasze dzieci zajmowały się fundacją to ja też nie – powiedział Niall.
-Jesteście sobie lojalni
-Wreszcie odnalazłam w życiu szczęście przy boku osoby, którą kocham. Nie wrócę do Chicago i nie przejmę fundacji – oznajmiłam.
-A więc dobrze – powiedziała babcia – Znajdziemy z twoim tatą inne rozwiązanie
-Dziękuję
-Do niczego Cię nie zmusimy


Nowy Rok

Babcia z Dylanem wrócili do Chicago. Razem z Niall’em i przyjaciółmi odpoczywaliśmy po sylwestrowej zabawie. Louis wreszcie poczynił kroki w związku z Gemmą i na imprezę przyszli już jako para. Cieszyłam się ich szczęściem. Lou uśmiechał się jeszcze częściej niż zwykle. 

Wszyscy rozwaleni byliśmy na kanapie i fotelach. Nikt z nas nie miał na nic siły.

-Oooo. Co to? – spytał Harry i wziął ze stolika książkę, którą babcia dała mi i Niall’owi – Świńska książka
-Babcia Wendy nam ja dała – powiedział Niall.
-To ma nam pomóc w zrobieniu dziecka – oznajmiłam.

Jenny zabrała Harry’emu książkę i zaczęła ją przeglądać.

-Tak musi być niewygodnie – przyjaciółka pokazała na jedną z pozycji.
-Uwierz mi, że jest – powiedziałam.
-Pokażcie – odezwał się Louis.

Jenny podała mu książkę, a Lou spojrzał na Niall’a.

-Co ty jej robisz?
-Zadowalam ją – odpowiedział Niall.




-Spróbowałabym trzynastej – powiedziała Jenny.
-A ja siedemnastej – oznajmiłam.
-To już wiem co będziemy robić w nocy – stwierdził Niall.
-Nie dzisiaj. Dzisiaj będę odpoczywała – powiedziałam.
-I po twoich planach przyjacielu – rzucił Harry.
-Jutro też jest noc
-Jesteście zdrowo walnięci – skomentowała Gemma.
-Nic na o nie poradzimy
-Może pooglądamy telewizję – zaproponowała Jenny.
-Dobry pomysł – zgodziła się Gemma.
-Ale piloty są przy telewizorze. Ktoś musiałby po nie wstać – powiedziałam.
-Nie ma mowy – oznajmił Harry.

Tak więc resztę dnia spędziliśmy na rozmowie i leżeniu. Pod koniec dnia bolały mnie od śmiechu policzki. Byłam szczęśliwa, że mam tak wspaniałych przyjaciół.


---------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Jak zawsze proszę o Wasze opinie pozostawione w komentarzach  i na twitterze #OneLoveNiallFF
Do następnego. Buziaki :* @Mrs_Hazza94