czwartek, 8 października 2015

Rozdział 21

Rozdział 21

„Pragnienia i nadzieje”


#Wendy

Piekłam ciasteczka razem z Gemmą i Jenny. Siedziałyśmy w kuchni na krzesłach popijając gorącą czekoladę. Mimo, że był lipiec dzień był bardzo zimny. Niall, Harry i Louis wynosili meble z jednego z pokoi na strych, by móc go odremontować. Musieliśmy zrobić w nim pokoik dla naszych dzieci. Cały poprzedni dzień spędziłam razem z Niall’em  w sklepach wybierając właściwy kolor farby oraz meble.

-Mam ochotę na whisky – oznajmiła Jenny.
-Mówisz i masz – powiedziałam po czym wstałam z krzesła i podeszłam do szafki.

Wyjęłam z niej butelkę z alkoholem oraz szklankę i podałam je Jenny na co ona się uśmiechnęła.

-Wiesz, że jesteś najlepszą przyjaciółką jaką można mieć? – spytała Jenny.
-Tak, wiem – oznajmiłam.

Dziewczyna odkręciła butelkę i wlała sobie trunek do szklanki.

-To dziwne, że trzymasz w kuchni alkohol skoro możesz go pić – stwierdziła Jenny.
-To alkohol dla potrzebujących – uśmiechnęłam się – Potrzebujesz alkoholu, przyjdź do Wendy – powiedziałam.
-Zapamiętam – oznajmiła Jenny – Gemma chcesz trochę? – spytała szatynka.
-Nie, dziękuję – odpowiedziała Styles – Zadowolę się czekoladą
-Jak chcesz – powiedziała Jenny i napiła się whisky.

Wyjęłam z piekarnika blachę z ciasteczkami po czym wsadziłam następną. Gemma dekorowała ciastka lukrem i kolorową posypką.

-Jak moje dziecko podrośnie to ciągle będę piekła mu ciasteczka – oznajmiła Gemma.

Kiedy to powiedziała Jenny wypluła z ust whisky niczym spryskiwacz.

-Ty też jesteś w ciąży? – spytała Jenny Gemmę.
-Zgadza się – odpowiedziała Gemma.
-Gratuluję! – powiedziała Jenny i wzniosła do góry szklankę po czym się napiła.

Ja i Gemma ograniczyłyśmy się do napicia gorącej czekolady. Jenny się uśmiechała, ale wiedziałam, że gdzieś w głębi duszy ona również chce zostać mamą.



#Niall

Zaklejałem okno taśmą, by nie pobrudziło się podczas malowania. Louis składał komodę, a Harry siedział na drabinie i pił piwo. Oczywiście ja i Tommo także je popijaliśmy, ale musieliśmy zrobić to co zaplanowaliśmy na dzisiejszy dzień w związku z remontem. Gdybyśmy nie zrobili nic to Wendy zaczęłaby krzyczeć.

-Harry ruszył byś dupę i nam pomógł – powiedziałem.
-Dobrze sobie radzicie – rzucił Harry – Nie chcę Wam przeszkadzać
-Został mi jeden element od komody , który nigdzie nie pasuje – oznajmił Lou.
-Tak to jest jak składa się meble samemu – skomentował Harry.
-Wal się – rzucił Louis.
-Wrzuć go do pudełka – powiedziałem – Jak komoda się nie rozwali to znaczy, że nie był potrzebny
-Ale z Was majster klepki – stwierdził  Harry z lekką kpina w głosie.
-Chciałbym Was poinformować, że ja i Gemma spodziewamy się dziecka – powiedział Louis.
-To świetnie – powiedziałem i uściskałem przyjaciela – Moje gratulacje

Louis się uśmiechnął. Harry patrzył na Tomlinsona tak jakby chciał go zabić. Pomyślałem, że nie jest dobrze.

-Chcesz mi powiedzieć, że zapłodniłeś moją siostrę? – zapytał Harry wstając z drabiny i odstawiając piwo.

Harry wyglądał tak jakby miał zamiar uderzyć Lou. Ja też odstawiłem piwo na parapet, by powstrzymać Harry’ego w razie gdyby ten chciał zaatakować Tomlinsona. Styles podszedł do Louisa i popatrzył na niego groźnym wzrokiem po czym powiedział:

-Gratulację stary – uścisnął go i poklepał po plecach uśmiechając się – Będę wujkiem, ale fajnie. Idę na dół pogratulować Gemmie. Nic mi nie powiedziała idiotka jedna

Harry wyszedł z pokoju. Spojrzałam na Louisa, który uśmiechał się od ucha do ucha i wyglądał na szczęśliwego.

-Będziemy tatuśkami. To niesamowita sprawa – powiedziałem.

Lou usiadł na drabinie, gdzie wcześniej siedział Harry. Wziąłem piwo i napiłem się.

-Nie przeraza Cię to? – zapytał mnie Louis – Nie boisz się tego, że nie podołasz byciu ojcem?
-Cholernie się tego boję – oznajmiłem – Wiem jednak, że razem z Wendy dam sobie radę

Mówiłem prawdę. Bałem się tego, że nie poradzę sobie w roli taty, gdy dzieci przyjdą na świat. Będę odpowiedzialny za dwójkę bezbronnych maleństw, a to odwróci całe moje życie do gór nogami. Nie mogłem się jednak doczekać momentu, w którym wezmę dzieci na ręce i będę mógł je przytulić.

-Niall zacząłem szukać mieszkania i mam zamiar się wyprowadzić – powiedział Louis – Nie chodzi o to, że nie chcę z Wami mieszkać, ale zostanę ojcem i muszę myśleć o Gemmie i dziecku
-Rozumiem – oznajmiłem – Wendy pewnie będzie przykro
-Wiem. Powiesz jej, że się wyprowadzam? – spytał Louis.
-Sam jej to powiedz – stwierdziłem.
-Boisz się jej? – zapytał Lou śmiejąc się pod nosem.
-Też byś się bał, gdyby zaczęła na Ciebie wrzeszczeć z tym jej amerykańskim akcentem – powiedziałem – Jedna rada: jeśli zauważysz, że robi się wściekła to uciekaj jak najdalej – oznajmiłem.
-Zapamiętam – powiedział Louis.

We framugach od pokoju pojawiła się Wendy. Spojrzała na mnie tak jakby oczekiwała wyjaśnień po czym spytała:

-Siedzicie tu od nowa i jedyne co zrobiliście to złożenie komody i zaklejenie okna?
-Nie złość się kochanie – powiedziałem – Obiecałem Ci, że wyremontuję pokój zanim dzieci się urodzą i tak będzie
-Nieważne. Właśnie przywieźli pizzę, więc chodźcie na dół – oznajmiła Wendy.
-Już idziemy – powiedziałem.


***


Siedzieliśmy w salonie całą szóstką. W rękach miałem gitarę i podgrywałem na niej podczas rozmowy. Już dawno nie miałem okazji, by na niej pograć. Kiedyś robiłem to codziennie, ale odkąd zostałem lekarzem nie miałem na to czasu. Wendy właśnie mówiła przyjaciołom, że wybraliśmy imiona dla dzieci. Nasz wybór im się spodobał.



-Chcielibyśmy was o coś prosić – powiedziała Wendy do czwórki naszych przyjaciół.
-Co tylko chcecie – oznajmił Harry.
-Chcemy, abyście zostali rodzicami chrzestnymi naszych dzieci – powiedziała moja księżniczka uśmiechając się
-Harry i Jenny rodzicami Noah, a Gemma i Louis rodzicami BB – dodałem.
-BB? – spytała Jenny.
-Betsy-Blue – wytłumaczyłem.
-Będziemy zaszczyceni – powiedział Harry, a Jenny się z nim zgodziła.
-My również – oznajmiła Gemma.
-Dziękujemy. To naprawdę wiele dla nas znaczy – powiedziałem.

Dla mnie i dla Wendy było to bardzo ważne. Oboje zgodziliśmy się ze sobą co do wyboru rodziców chrzestnych. Postanowiliśmy też, że poprosimy Jenny i Harry’ego, żeby zajęli się naszymi dziećmi w razie, gdyby nam się coś stało. Będą pod dobrą opieką, gdybym razem z Wendy nie mógł zająć się nimi z różnych przyczyn.

Louis poszedł odwieźć Gemmę do domu. Pomyślałem, że to dobry moment, żeby poprosić pozostałą dwójkę przyjaciół o to, by zostali opiekunami zastępczymi dla naszych dzieci.

-Jenny, Harry chcemy Was prosić o jeszcze jedną ważną rzecz – powiedziałem, a przyjaciele na mnie spojrzeli – Chcielibyśmy żebyście zostali opiekunami zastępczymi dla naszych dzieci, gdyby coś nam się stało

Harry i Jenny zrobili zszokowane miny. Najwidoczniej nie spodziewali się, że poprosimy ich o coś takiego. Nie oczekiwaliśmy z Wendy, że od razu się zgodzą, bo to bardzo poważna decyzja i odpowiedzialność.

-Jeżeli coś, by się Wam stało to zajmiemy się Waszymi dziećmi – oznajmiła Jenny.
-Chyba nie sądzicie, że zostawimy je same? – dodał Harry – Zaopiekujemy się nimi
-Dziękujemy Wam – powiedziała Wendy.

Rozmawialiśmy z przyjaciółmi jeszcze przez jakieś dwie godziny. Kiedy Jenny i Harry wrócili do swoich domów posprzątałem w salonie, a Wendy poszła się położyć. Była zmęczona i bolały ją plecy, bo jej brzuszek robił się coraz większy. Musiałem poruszyć z nią temat choroby jej mamy chociaż nie chciałem jej denerwować w tym stanie. Wiedziałem, że będzie to dla niej szokiem, ale nie mogłem tego odwlekać.
Wendy stała przy umywalce w łazience i szczotkowała zęby. Wszedłem do środka po czym objąłem ją w tali. Kiedy zacząłem ją całować w policzek uśmiechnęła się i wypluła pastę.

-Daj mi umyć zęby – powiedziała Wendy.
-Okay – oznajmiłem, a następnie usiadłem na brzegu wanny.

Czekałem, aż Wendy skończy. Zajęło jej to jakieś trzy minuty.

-Jutro mamy wizytę u ginekologa – przypomniała mi Wendy wycierając buzie ręcznikiem.
-Pamiętam – oznajmiłem – Kochanie musimy poważnie porozmawiać
-O czym? – zapytała patrząc na mnie podejrzliwym wrokiem.
-O twojej mamie – powiedziałem.
-Rozmawiałam z nią – stwierdziła Wendy – Wszystko jest u niej w porządku
-Wendy twoja mama jest chora i z tego co wiem to zostało jej kilka miesięcy życia – oznajmiłem, a moja księżniczka zaczęła się śmiać.
-Żartujesz prawda? – spytała Wendy, bo nie wierzyła w to co powiedziałem.
-Nie żartuję – powiedziałem z pełną powagą.

Wendy przestała się śmiać, a na jej twarzy pojawił się grymas. Miała minę jakby zaraz miała się rozpłakać. Ta informacja była dla mnie ciosem.

-Na co? – spytała Wendy.
-Nie wiem, ale to poważne – oznajmiłem.

Po policzkach mojej księżniczki popłynęły łzy.

-Od jak dawna wiesz? – zapytała mnie Wendy.
-Przed naszym ślubem usłyszałem niechcący rozmowę twoich rodziców – powiedziałem.
-I nic mi nie powiedziałeś? – spytała Wendy.
-Myślałem, że twoja mama sama to zrobi – oznajmiłem – Ona jednak tego nie zrobiła
-Skoro jest to śmiertelna choroba to liczy się każdy dzień, a ty tak po prostu  trzymałeś tę informację dla siebie? – zapytała Wendy podnosząc ton swojego głosu.
-Nie wiedziałem co mam zrobić – powiedziałem – Chciałem Ci powiedzieć, ale sądziłem, że lepiej będzie jeśli zrobi t twoja mama. Nie chciałem niszczyć Waszej relacji, która i tak jest słaba

Wendy usiadła na brzegu wanny obok mnie. Objąłem ją, a ona oparła głowę na moim ramieniu.

-Musimy jej zrobić badania – stwierdziła Wendy – Zabierzemy ją rano do szpitala
-A co jeżeli nie będzie chciała? – zapytałem, bo nie sądziłem, że mama Wendy zgodzi się na kolejne badania.
-Coś wymyślę – powiedziała Wendy – Nie chcę stracić mamy Niall
-Wiem kochanie – przytuliłem do siebie Wendy jeszcze mocniej.

Chciałem jej okazać wsparcie. Moja księżniczka wiedziała, że zawsze może na mnie liczyć i że będę przy niej w każdej chwili.


***


#Wendy

Z samego rana pojechałam do szpitala razem z Niall’em, Louis’em oraz moją mamą. Mieliśmy w pracy dyżur, a mama po moich długich namowach w końcu zgodziła się na zrobienie badań. Poszłam do szatni, by szybko przebrać się w szpitalny trykot i biły fartuch. Kiedy już byłam gotowa do pracy zamieniłam kilka zdań z Niall’em po czym chłopak udał się na poranny obchód. Ja natomiast znalazłam George’a i poprosiłam go o pomoc. Shelley spędzał dużo czasu na oddziale neurochirurgii, więc przyda mi się jego doświadczenie w tej dziedzinie chirurgii.

-Zabiorę twoją mamę na tomografię oraz rezonans magnetyczny – oznajmił George – A ty zadzwoń do szpitala, w którym do tej pory leczyli twoją mamę
-Dziękuję za pomoc George – powiedziałam.
-Nie ma za co – odpowiedział Geo.

Shelley zabrał moją mamę na badania, a ja odszukałam numer do szpitala w Chicago. Zadzwoniłam do niego i poprosiłam o przesłanie wszystkich wyników badań i historię choroby mojej mamy. Na szczęście szpital w Chicago nie robił żadnych problemów i obiecali wysłać dokumenty.

Udałam się do mamy, by towarzyszyć jej podczas badań. Weszłam do sali, w której odbywało się jej badanie. Wzięłam specjalną kamizelkę, która chroniła przed promieniowaniem i chciałam ją założyć, ale George mi ją zabrał.

-Chcę wejść do mamy! – powiedziałam.
-Nie mam mowy – oznajmił George – Jesteś w ciąży i nie możesz tam wejść. Zaczekasz tu za szybą

Usiadłam na krześle i wpatrywałam się w monitor, na którym miały ukazać się skany mózgu mojej mamy. George miał rację. Nie powinnam narażać się na promieniowanie. Zrobienie badań zajęło dwie godziny. Gdy zobaczyłam skany osłupiałam. Czułam się tak jakby ktoś uderzył mnie w brzuch.

-To guz w kształcie motyla – powiedziałam.
-Dokładnie gwiaździak czwartego stopnia – dodał George – Są nieoperacyjne

Po ostatnich słowach Geo dotarło do mnie, że moja mama umiera i niedługo jej przy mnie zabraknie. Być może nigdy nie pozna moich dzieci. Rozpłakałam się, bo wizja życia bez mamy mnie przerażała.

-Przykro mi Wendy – powiedział George i podał mi pudełko z chusteczkami higienicznymi.

Wzięłam jedną chusteczkę i otarłam nią twarz.

-Chcesz to pokażę te skany doktorowi Pratt’owi – zaproponował George.
-Pokaż i zapytaj czy można coś z tym zrobić – powiedziałam.
-Okay. Poradzisz sobie sama? – zapytał Geo.
-Tak – oznajmiłam – Dziękuję Ci za wszystko
-Żaden problem – odpowiedział George.

Shelley wyszedł z sali, a ja zostałam sama z mamą. Zabrałam ją do jednej z sal dla pacjentów. Czekałam razem z mamą, aż George przyjdzie z doktorem Pratt’em – neurochirurgiem na konsultacje. Obie milczałyśmy. Nie byłam w stanie rozmawiać z nią teraz o najbliższej przyszłości. Czekały ją trudne chwile, które będą ciężkie dla całej naszej rodziny.

Doktor Pratt wszedł do sali razem z George’m. W rękach trzymał skany mojej mamy. Neurochirurg przedstawił się mojej mamie po czym omówił z nią możliwości leczenia. Gdy powiedział, że może ją zoperować poczułam jakby ktoś dał nam nadzieję.

-Zwykle gwiaździaki są nieoperacyjne, ale w Pani przypadku jest inaczej. Brzegi Pani guza są gładkie i wyraźne – powiedział doktor Pratt.
-Łatwiej go będzie wyciąć? – zapytała mama.
-Tak – potwierdził neurochirurg – Wytnę go wewnątrz i nie wyjdę poza brzegi
-Jakie jest ryzyko? – spytała mama.
-Śpiączka lub zgon – stwierdziłam.
-Proszę się zastanowić nad zabiegiem – powiedział doktor Pratt po czym opuścił salę razem z George’m.

Zaczęłam rozmawiać z mamą o operacji. Chciałam, żeby się jej poddała, bo była to wielka szansa na to, że wyzdrowieje. Przedstawiłam jej wszystkie argumenty za i przeciw. Mama stwierdziła, że wraca do domu w Chicago i że jeżeli zdecyduje się na operacje to podda się jej w Ameryce. Nie chciałam naciskać na nią, żeby została w Londynie, bo niczego by to nie zmieniło. To do niej należała decyzja dotycząca zabiegu.


***


#Niall

Wszedłem do pokoju, który był w trakcie remontu. Wendy stała przy jednej ze ścian i malowała ją kremową farbę. Włosy miała uczesane w dwa warkocze co sprawiało, że wyglądała jak mała dziewczynka.

-Nie musisz malować ścian – powiedziałem – Sam bym to zrobił
-Nudziłam się, więc wzięłam się za to – oznajmiła Wendy maczając wałek w farbie.
-Masz farbę na policzku – powiedziałem i starłem farbę z policzka Wendy palcem – Może odpoczniesz, a ja dokończę – zaproponowałem.
-Nie trzeba – odpowiedziała Wendy – Bardzo dobrze się bawię
-Zaraz się przebiorę i Ci pomogę – oznajmiłem.

Poszedłem do sypialni i zmieniłem ubrania. Po kilku minutach wróciłem do pokoju, gdzie była Wendy i złapałem za drugi wałek. Malowaliśmy ściany śpiewając piosenki, które akurat puszczane były w radiu i rozmawiając.

-Jak myślisz kochanie kim zostaną nasze dzieci? – zapytałem.
-Nie mam pojęcia – powiedziała Wendy – Zostaną kim będą chciały
-Może zostaną lekarzami – stwierdziłem.
-To bardzo prawdopodobne zważywszy na to, że ich rodzice i rodzice chrzestni nimi są, a w dodatku w mojej rodzinie od pokoleń są lekarze – oznajmiła Wendy.
-Więc będę miały to w genach – stwierdziłem – Ale nie będę na nie naciskał. Zostaną kim będą chciały

Wendy złapała się jedną ręką u dołu brzucha. Zrobiła to dość gwałtownie. Odłożyłem wałek, który trzymałem w ręce i do niej podszedłem. Miała wystraszoną minę.

-Coś jest nie tak – powiedziała Wendy.
-Usiądź sobie – pomogłem jej usiąść na krześle i przykucnąłem przy niej – Co się dzieje? – spytałem.
-Nie wiem. Poczułam coś dziwnego – oznajmiła Wendy – Jedźmy do szpitala Niall

Włożyłem dłoń pod koszulkę Wendy i przyłożyłem ją do brzucha. Uśmiechnąłem się, kiedy poczułem ruchy naszych maluszków.



-Wszystko jest w porządku skarbie – powiedziałem – Dzieci zaczęły się ruszać

Wendy położyła na brzuchu obie ręce po czym też się uśmiechnęła. To była niesamowita chwila dla nas obojga.

-Ale ze mnie idiotka – powiedziała Wendy – Myślałam, że dzieje się coś złego
-Nie jesteś idiotką – oznajmiłem – To twoja pierwsza ciąża, więc to normalne, że się wystraszyłaś

Wendy mnie pocałowała. Czucie jak dzieci ruszają się w brzuszku mojej ukochanej było czymś wyjątkowym. Po raz pierwszy poczułem się jak ojciec. Czekała mnie ogromna odpowiedzialność związana z byciem rodzicem czego trochę się obawiałem, ale lekki stres przed byciem ojcem był chyba naturalny.


---------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Dziękuję za wasze opinie pozostawione w komentarzach  #OneLoveNiallFF

Buziaki :* @Mrs_Hazza94

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. :)
    Niall i Louis będą świetnymi tatusiami a Wendy z Gemma mamusiami. I jeszcze wujek Harry ;)
    Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam, Buziaki :) _@dominika1993_

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę uwielbiam to fanfiction :)
    świetny rozdział i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. O noże ta ostatnia scenabyla cudna, @favniallx

    OdpowiedzUsuń