niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 9

Rozdział 9

„Rytm życia”


#Wendy

Jenny wyrwała mnie na poranny jogging do parku. Nienawidziłam biegać. Był to  dla mnie istny koszmar. Dawno jednak nie spędzałam czasu z przyjaciółką sam na sam, więc zgodziłam się na trochę ruchu. Włożyłam bluzę, legginsy i związałam włosy w kucyka. Niall jeszcze smacznie spał. Miałam ochotę wrócić do łóżka i przytulić się do ukochanego jednak przyjaciółka na mnie czekała. Wyszłam z domu i poczułam jak przeraźliwy mróz opanowuje moje ciało. Zaczęłam trząść się z zimna. Zobaczyłam, że Jenny biegnie w moją stronę. Z daleka było widać, że ma uśmiechniętą minę.

-Naprawdę musimy to robić? – spytałam przyjaciółkę, gdy do mnie podbiegła.
-Tak. Obmyśliłam program treningowy dla nas obu – powiedziała Jenny.
-Nie potrzebuję twojego programu – oznajmiłam – Jest straszny ziąb. Nie możemy po prostu pospać w łóżku w wolny dzień?
-Nie. Trochę ruchu dobrze Ci zrobi
-Niech Ci będzie – powiedziałam.

Pobiegłyśmy do parku i zaczęłyśmy przemierzać jego alejki. Zrobiło mi się trochę cieplej.
-Nie masz czasem wrażenia, że już nigdy w życiu nie spotka Cię nic nowego? – zapytała Jenny.
-Co masz na myśli? – spytałam przyjaciółkę.
-Już nigdy więcej się nie zakochasz, nie pocałujesz nikogo po raz pierwszy – powiedziała Jenny.
-Kocham Niall’a i codziennie zakochuję się w nim jeszcze bardziej. Nie chcę zakochiwać się w kimś innym. Nie obchodzi mnie to, że nigdy  nie pocałuję kogoś innego. Chcę tylko Niall’a – stwierdziłam.
-Chciałabym kiedyś zakochać się w kimś tak jak ty – oznajmiła Jenny.
-Masz Harry’ego
-Wiem i uwielbiam go, ale nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego życia z nim za kilka lat – powiedziała Jenny.
-Nie możesz sobie wszystkiego wyobrażać. Gdy spotkasz tego właściwego faceta to po prostu będziesz wiedziała, że to ten. Nie będziesz widziała poza nim świata – powiedziałam.
-Tak jak ty nie widzisz świata poza Niall’em – stwierdziła Jenny.
-Dokładnie tak
-Przyśpieszmy trochę – powiedziała Jenny.

Zwiększyłyśmy tempo biegu. Gdy zrobiłyśmy połowę okrążenia zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam.


***


Kiedy się ocknęłam zobaczyłam przed sobą Jenny i ratowników medycznych. Leżałam w karetce, a sanitariuszka podłączała mi kroplówkę.

-Zemdlałam – oznajmiłam.
-Wystraszyłaś mnie – powiedziała Jenny.
-Nie potrzebnie wzywałaś pogotowie
-To może być coś poważnego. Trzeba Ci zrobić dokładne badania
-Nic mi nie jest – oznajmiłam.
-Zabierzemy Panią do szpitala – powiedziała sanitariuszka.
-Nie trzeba
-Musimy to zrobić. Takie są procedury – oznajmił medyk.
-Zadzwonię do Niall’a – powiedziała Jenny.
-Nie dzwoń – rzuciłam.
-Zadzwonię
-Powiedziałam nie. Tylko się zdenerwuje
-Okay. Nie zadzwonię – oznajmiła Jenny.



***


Leżałam na jednej z leżanek w izbie przyjęć. Pielęgniarka właśnie skończyła pobierać mi krew. Zobaczyłam idącego w moim kierunku Niall’a. Oczywiście Jenny mnie nie posłuchała i dała mu znać, że tutaj jestem. Ukochany cmoknął mnie w głowę po czym usiadł na krześle przy moim łóżku.

-Jak się czujesz kochanie? – spytał.
-Dobrze. Nie musiałeś przyjeżdżać
-Zemdlałaś
-No i co z tego? Nic mi nie jest – oznajmiłam.
-Coś Ci jest skoro zemdlałaś
-To przez to głupie bieganie. Sport to wcale nie jest zdrowie
-Poczekajmy na wyniki badań. Może masz anemie – powiedział Niall.
-Może
-To by wiele wyjaśniło: złe samopoczucie, zmęczenie. Za dużo na siebie wzięłaś skarbie. Musisz zwolnić
-Czuję się dobrze – oznajmiłam.
-Coś się z tobą dzieję. Boję się o ciebie kochanie – oznajmił Niall.



-Niedługo wyniki badań powinny być gotowe – powiedziałam.
-Powinnaś coś zjeść i czegoś się napić. Przyniosę Ci coś z bufetu
-Dziękuję
-Za chwilę wracam
-Okay

Niall poszedł do bufetu, a przy mnie pojawiła się Jenny. Usiadła na krześle wcześniej zajmowanym przez Niall’a i uśmiechnęła się.

-Wiem, że nie chciałaś martwić Niall’a, ale uznałam, że powinien wiedzieć, że zemdlałaś – powiedziała Jenny.
-W porządku – oznajmiłam.
-Byłam w laboratorium, żeby pogonić laborantkę. Powiedziała, że za 10 minut będą wyniki
-Dziękuje
-Spotkałam Parkera i powiedział, że do Ciebie zajrzy –rzuciła Jenny.

Po paru minutach wrócił Niall z pączkami i sokiem pomarańczowym.

-Zjedz wszystko – powiedział.
-Tu jest pięć pączków. Nie zjem wszystkich – oznajmiłam.
-Nie wszystkie są dla Ciebie skarbie. Trzy kupiłem dla siebie – stwierdził Niall.
-Ty to potrafisz zjeść
-O tak , potrafię – zaśmiał się Niall.

Wzięłam pączka i zaczęłam go jeść. Dołączył do nas doktor Parker, który trzymał w ręku moja kartę i wyniki badań.

-Witaj Carter i grupo wsparcia – powiedział Parker – Mam tu twoje wyniki. Masz anemię
-Tak myśleliśmy – oznajmił Niall.
-Chyba wiecie jak to leczyć? – spytał Parker.
-Tak – oznajmiłam.
-Idź do domu Carter i wypocznij. Jeśli potrzebujesz wolnego to szef na pewno to zrozumie
-Nie trzeba. Dam radę – oznajmiłam.
-Wendy weź wolne – powiedział Niall.
-Nie potrzebuje wolnego – odpowiedziałam.
Niall pokręcił głową z dezaprobatą.
-W takim razie widzimy się jutro na dyżurze – powiedział Parker.



***


Siedziałam na kanapie przed telewizorem i oglądałam serial. Niall wybrał się razem z Louisem na zakupy. Nie było ich już od trzech godzin, więc lada chwila się ich spodziewałam. Wygrzebałam się spod ciepłego kocyka i poszłam do kuchni, by zrobić kolację. Nasypałam Shaggy’emu karmy i zaczęłam wyciągać z lodówki składniki potrzebne do tortilli. Gdy byłam w połowie tworzenia posiłku do domu wrócili moi współlokatorzy.

-Co tu tak pachnie? – spytał Lou.
-Robię kolacje
-Ja bym ją zrobił – powiedział Niall – Powinnaś odpoczywać
-Czuję się…. – zaczęłam.
-Świetnie – dokończył Niall – Tak wiemy

Pokazałam mu język, a Lou zaczął się śmiać.

-Kochanie kupiłem coś naprawdę extra – oznajmił Niall.
-Co? – spytałam.

Niall wyjął z papierowej torby kaszkiecik i założył go na głowę.

-Fajny co? – zapytał – Jak w nim wyglądam?

Powstrzymywałam się od śmiechu.

-Podnieś go troszkę do góry – powiedziałam, a Niall troszkę go uniósł – I jeszcze – teraz Niall trzymał do kilka centymetrów nad głową – A teraz wyrzuć ten berecik do kosza

Razem z Louisem zaczęliśmy się śmiać.

-Myślcie sobie co chcecie. Mi się podoba – powiedział Niall.
-Jest śmieszny
-Nie znacie się na modzie – stwierdził Niall.
-Może nie znam się na modzie, ale uważam, że do kolacji należy napić się zimnego piwa – stwierdził Niall.
-Całkowicie to popieram – oznajmiłam.


***


Następnego dnia Niall obudził mnie rano.

-Wstawaj księżniczko. Zrobiłem Ci śniadanie do łóżka, żebyś mogła dłużej poleżeć – powiedział Niall.
-Jesteś kochany

Usiadłam, a Niall postawił mi tace na kolanach i pochylił się nade mną, by mnie pocałować.

-Wendy chcę, żebyś mi coś obiecała – powiedział niell.
-Co? – spytałam.
-Że będziesz oszczędzała się pracy. Musisz trochę zwolnić
-Obiecuję – powiedziałam.



-I pamiętaj, żeby coś zjeść. Musisz o siebie dbać
-Jak nie zapomnę to zjem – stwierdziłam.
-Więc pogódź się z tym, że będę przynosił Ci pączki
-Dobrze – uśmiechnęłam się.

Zjadłam śniadanie i zniosłam tacę z pustymi naczyniami do kuchni. Lou siedział przy stole i jadł zapiekankę. Był zamyślony.

-Co jest? – spytałam chłopaka.
-Tak się tylko zastanawiam – oznajmił Lou.
-Nad czym? – zapytałam.
-Nad tym czy nie będzie przeszkadzało Ci to, że będę tu przyprowadzał Gemmę i będziemy robili różne rzeczy – powiedział Lou.
-Czemu miałoby mi to przeszkadzać? – spytałam.
-To twój dom, a w pracy jesteś przełożoną Gemmy
-Lou to jest także twój dom. Możesz robić w nim co chcesz i przyprowadzać kogo chcesz – oznajmiłam – Lubię Gemmę i chcę, żebyście byli szczęśliwi
-Dzięki Wen. Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra? – zapytał Lou.
-Wiem braciszku

Cmoknęłam go w policzek i poszłam na górę, by się ubrać i umalować. Ogarnięcie się zajęło mi ponad pół godziny.

Tego dnia dostałam przydział na ostry dyżur. Na izbie przyjęć było dosyć nudno. Przez pół dnia zszywałam pacjentów, którzy co jakiś czas zjawiali się w szpitalu. Po południu odebrałam telefon z informacją, że za kilka minut przywiozą nam poszkodowanych z pożaru w jednym z londyńskich hoteli. Zawiadomiłam innych lekarzy, a także oddział oparzeń. Złapałam za fartuch ochronny i rękawiczki. Gdy je zakładałam na oddziale pojawili się inni rezydenci z mojej grupy i wszyscy weszliśmy przed izbę, by oczekiwać na karetki. Przyjmowaliśmy pacjentów jeden za drugim. Kończyłam opatrywać poparzoną rękę pacjentki, kiedy podeszła do mnie Gemma.

-Doktor Carter – powiedziała Gemma – Można prosić?
-Już idę – powiedziałam.

Zakleiłam pacjentce opatrunek i poszłam za Gemmą. Zatrzymałyśmy się przy łóżku innego pacjenta. Był to brązowowłosy mężczyzna. Miał na sobie spodnie od strażackiego kombinezonu co oznaczało, że jest strażakiem.

-Dzień dobry. Jestem doktor Carter

Wydawało mi się, że już kiedyś go spotkałam.

-To oparzenie nie wygląda ładnie – powiedziałam.

Strażak miał z boku brzucha dosyć głęboką ranę.

-Podałam morfinę – powiedziała Gemma.
-Dobrze. Sprawdziłaś drogi oddechowe? – spytałam stażystkę.
-Tak, są czyste – odpowiedziała Gemma.
-W porządku. Idź pomóc innym, a ja zajmę się Panem – spojrzałam na kartę i przypomniało mi się skąd znam szatyna – Payne’m

Po raz pierwszy spotkałam Payne’a, gdy w zeszłym roku doszło w mieście do osunięcia się ziemi. Pojechałam wtedy na miejsce zdarzenia, by wykonać amputację nogi. Miałam po tym zdarzeniu pamiątkę w postaci blizny na brzuchu. Pamiętałam ten dzień tak jakby był wczoraj.

-Znowu się spotykamy – powiedział Payne.
-Zgadza się

Założyłam rękawiczki i zaczęłam opatrywać ranę strażaka.

-Może zaboleć. To nie będzie przyjemne uczucie – powiedziałam i zajęłam się oparzeniem Payne’a.

Chłopak zaciskał zęby, gdy dotykałam jego rany.

-Jak to się stało? – spytałam, by odwrócić jego uwagę od tego co robię – Kombinezony strażackie powinny być chyba ognioodporne
-Są takie – powiedział Payne – Zdjąłem kurtkę, by ochronić kobietę przed ogniem
-I sam oberwałeś
-Oboje ryzykujemy własnym życiem, by ratować innych – stwierdził Payne.
-Taką już mamy pracę – powiedziałam.
-Ryzyko zawodowe
-Mimo to uwielbiam swoją pracę – oznajmiłam – Nie ma nic lepszego od ratowania ludzi
-Zgadzam się To niesamowite uczucie. Mogę się jakoś odwdzięczyć Pani doktor? – zapytał Payne.
-Nie trzeba – odpowiedziałam.
-Nalegam. Może pójdziemy na kawę lub do kina? A może wybierzemy się na koncert? – zaproponował Payne.
-Niestety w najbliższym czasie nie mam wolnego czasu, więc chyba nic z tego nie wyjdzie – powiedziałam.
-Jestem cierpliwy – oznajmił Payne.

Uśmiechnęłam się do niego. Nie zamierzałam zagłębiać się dalej w temat wspólnego wyjścia gdziekolwiek. Payne był moim pacjentem i tak zamierzałam go traktować. Skończyłam opatrywać jego ranę i zajęłam się kolejnym pacjentem. Co jakiś czas kręciło mi się w głowie, bo dawno nic nie jadłam. Nie miałam jednak na to czasu. Pacjenci na mnie czekali. Zapowiadało się na to, że będę musiała zostać na noc w szpitalu.



---------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Rozdział uważam za kiepski no ale trudno. Następny będzie lepszy J
Dziękuję za wasze opinie pozostawione w komentarzach J #OneLoveNiallFF

Buziaki :* @Mrs_Hazza94

10 komentarzy:

  1. dzięki bardzo:) czekam na kolejny:) love:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bardzo tu czekam na małe horanki hahaha @favniallx

    OdpowiedzUsuń
  3. A już myślałam że ciąża...

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz tak świetnie że brak mi słów :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział !
    Boję się, że Wendy coś się stanie na tym dyżurze. Nie no, na pewno jej się coś stanie ! Przecież nic nie jadła !
    Rozumiem że praca i wgl, że chce pomagać ludziom, no ale powinna też zadbać o siebie.
    Nie moge doczekać się kolejnego rozdziału :)
    /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział !!!!
    Zresztą jak zawsze :) Niall i ten jego sławny berecik hahaha :D
    Świetny rozdział naprawdę, nie mogę się już doczekać kolejnego. Życzę dużo weny do rozdziału.
    Buziaki _@dominika1993_

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział:)
    Mam wrażenie, że Wendy coś jest. Może to ciąża a może jest na coś chora. A co jesli to są jakieś powikłania po operacji?
    Matko tylko nie to :(
    Chcę już małe Horanki:)
    Niall bierz się do robory i zapłodnij w koncu Wendy.
    Weny do następnego rozdziału♥
    @angelharry99

    OdpowiedzUsuń
  8. Strażak Liam>>>>> Świetny rozdział, tak się wystraszyłam, gdy zemdlała! A ta jeszcze jeść nie będzie.. co za nieodpowiedzialny człowiek, a co gdy zemdleje przy operacji, czy pacjencie? Ja chcę małego Horanka! Weeeny!!! :**
    @katimilion

    OdpowiedzUsuń
  9. Martwię się o Wendy :c! Rozdział super!!!!



    @Malik_myhusband

    OdpowiedzUsuń