niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 25

Rozdział 25
„I co dalej?”


#Wendy

Czekał mnie bardzo długi dzień. Miałam sporo do zrobienia. W moich planach była między innymi wizyta u ginekologa, przekonanie Niall’a, by nie rzucał pracy w szpitalu oraz baby show er, które organizowała Jenny. Ostatnio nabrałam dużego apetytu, a wraz z nim ponownie pojawiły się mdłości tak jak codziennie po zjedzonym śniadaniu pobiegłam do łazienki, żeby je zwymiotować. W pewnym sensie było to już dla mnie normą. Wróciłam do kuchni, gdzie siedzieli Niall i  Louis. Obaj patrzyli na mnie ze współczuciem.

-Przestańcie – powiedziałam – Nic mi nie jest
-Współczuję Wam kobietom – odezwał się Louis – Macie w życiu gorzej, niż my faceci
-W imieniu kobiet dziękuję Ci, że to powiedziałeś – oznajmiłam z udawanym uśmiechem.

Sięgnęłam po butelkę wody, po czym nalałam jej sobie do szklanki i napiłam się. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku. Za trzy godziny miałam wizytę u lekarki. Jeszcze nieco ponad dwa miesiące i dzieci wreszcie przyjdą na świat. Nie mogłam doczekać się momentu, w którym wezmę dzieci na ręce.

-Czemu Jenny organizuje baby shower w szpitalu zamiast u nas w domu? – zapytał Niall, który kończył jeść śniadanie.




-Bo większość naszych znajomych pracuje w szpitalu. Łatwiej im się wyrwać na godzinę, niż wziąć wolne – stwierdziłam – A teraz idę się umalować i ubrać

Poszłam do sypialni, aby się przebrać i zrobić makijaż oraz ułożyć swoje włosy.


***

Dotarłam wraz z Niall’em do szpitala. Okłamałam go co do godziny wizyty u ginekologa, bo ta była dopiero za dwie godziny. W tym czasie zamierzałam wcielić w życie swój plan mający na celu powrót Niall’a do pracy. Chłopak nie miał zielonego pojęcia co zamierzam zrobić. Wsiedliśmy do windy i wcisnęłam guzik czwartego piętra. Gdy winda zatrzymała się wskazując piętro chirurgii Niall zrobił zaskoczoną minę.

-Co tu robimy? – zapytał mnie ukochany – Oddział położniczy jest niżej
-Chcę Ci pomóc przełamać strach – powiedziałam.
-Wendy ja………. – zaczął Niall, ale chyba nie był w stanie powiedzieć co czuje.

Z jego oczu można było odczytać strach. Blok operacyjny przerażał go po dramatycznych wydarzeniach, które miały tam miejsce.

-Dasz radę – zapewniłam go – Jestem tu z tobą i wiem, że sobie poradzisz. Wciąż jesteś lekarzem i to cholernie dobrym. Daj mi rękę

Niall wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja go za nią chwyciłam. Wysiedliśmy z windy i udaliśmy się do sali operacyjnej, w której Niall został postrzelony. Chciałam mu przypomnieć, że to miejsce nie jest przerażające, lecz magiczne. Kilka dni wcześniej porosiłam doktora Parkera, by udostępnił nam salę operacyjną na jakąś godzinę. Przełożony kręcił nosem, ale w końcu się zgodził. Harry zgodnie z moją prośbą porozwieszał w sali operacyjnej skany pacjentów, których operował Niall. Sądziłam, że pokazanie mu jak wielu ludzi uratował przekona go do tego, by nie rezygnował z pracy.

-Co to? – zapytał mnie Niall patrząc na skany.
-To pacjenci, których uratowałeś – powiedziałam – Dzięki tobie, każdy z nich otrzymał szansę na nowe, lepsze życie

Niall rozejrzał się po pomieszczeniu. Dałam mu czas na to, by poukładał sobie myśli w głowie i mógł coś zdecydować. Chłopak podchodził do każdego skanu, żeby przeczytać nazwisko pacjenta.

-Nasza pierwsza wspólna pacjentka – powiedział Niall przyglądając się okropnemu złamaniu kości udowej – Chciałem pobić jej męża, ale ty mnie powstrzymałaś
-Pamiętam to – oznajmiłam lekko się uśmiechając.

Gdy Niall okrążył całą salę zatrzymał się obok mnie. Popatrzyłam w jego błękitne oczy.

-Nie zdawałem sobie sprawy z tego ile osób uratowałem – stwierdził Niall.
-Uratowałeś więcej pacjentów, ale skany się nie zmieściły – powiedziałam – Masz talent, o którym  wielu ludzi może tylko pomarzyć

Niall ponownie rozejrzał sę po sali.

-Na stole operacyjnym leży twoja rezygnacja – oznajmiłam – Jeżeli ją podpiszesz to szef wyśle do Izby Lekarskiej informację, że zrezygnowałeś z pracy

Niall podszedł do stołu i wziął do ręki dokumenty. Porwał je, po czym wrzucił do kosza. Mój plan zadziałał. Cieszyłam się z tego, że mu pomogłam. Chłopak do mnie podszedł i przytulił.

-Dziękuję Wendy – szepnął mi do ucha Niall.
-Nie ma za co kochanie – powiedziałam i cmoknęłam ukochanego w policzek.

Nie byłam psychologiem, ale wiedziałam jak pomagać swoim bliskim. Byłam lepsza, niż psychiatra Niall’a.

Razem z mężem poszłam do doktora Parkera, by poinformować go, że Niall zostaje w pracy.

-Wiedziałem, że zmądrzejesz  Horan – powiedział Parker, który wyglądał na zadowolonego z tego, że Niall zostaje – Możesz zacząć od jutra
-Dziękuję doktorze – oznajmił Niall.
-Myślę, że podziękowania należą się twojej żonie – stwierdził Parker – To ona wymusiła na mnie udział w tym planie
-Na pewno jej podziękuję – zapewnił doktora Parkera Niall.

Zbliżała się godzina mojej wizyty u lekarza. Doktor Robbins czekała już na nas w swoim gabinecie. Byłam lekko podenerwowana, ale miałam tak przed każdą kontrolą. Położyłam się na kozetce, a Niall usiadł na krzesełku obok niej. Splotłam swoje palce z jego. Potrzebowałam jego wsparcia, a trzymanie za rękę dodawało mi otuchy. Doktor Robbins jak zawsze była uśmiechnięta i pełna pozytywnej energii. Jej optymizm sprawił, że i ja się uśmiechnęłam.

-Witam przyszłych rodziców – uśmiechnęła się doktorka, a następnie zerknęła w moją kartę – Widzę, że powoli zbliżamy się do końca ciąży i maluchy niedługo wyskoczą
-Czekam na to od dawna – powiedziałam.
-Teraz zleci jak z górki. Najpierw zadam kilka pytań, a następnie wykonamy USG – oznajmiła lekarka.
-To super – powiedział Niall.
-Zapisaliście się już państwo do szkoły rodzenia – zapytała doktor Robbins.
-Jeszcze nie – odpowiedziałam.
-Więc najwyższy czas to zrobić, ale do niczego państwa nie zmuszam – powiedziała lekarka.
-Zrobimy to – stwierdziłam.

Doktorka zadała mi parę pytań dotyczących tego jak się czuję i czy mam jakieś dolegliwości. Gdy zebrała już wszystkie potrzebne jej informacje zrobiła mi badanie USG.

-Jeszcze dwanaście tygodni i maluszki pojawią się na świecie. Wszystko wygląda dobrze i rozwijają się prawidłowo – oznajmiła lekarka.



Niall patrzył na monitor cały czas się uśmiechając. Dobrze było widzieć jak znów się uśmiecha oraz na to jaki jest szczęśliwy. Ten dzień należał zdecydowanie do udanych. Przynajmniej jak na razie, bo za chwilę czekało mnie baby shower, a do tego rodzaju imprez byłam sceptycznie nastawiona.

Doktorka dała nam kolejne zdjęcie USG. Postanowiliśmy z Niall’em zrobić album ze zdjęciami dzieci z USG i tymi zrobionymi po ich narodzeniu. Chcieliśmy uwiecznić na fotografiach wszystkie szczęśliwe chwile. Niall co miesiąc robił mi zdjęcie brzuszka. Wyraźnie było na nich widać jak rośnie. Taki album na pewno będzie fajną pamiątką.

-Pokażemy je na baby shower – powiedział Niall trzymając w ręce zdjęcie.
-Życzę dobrej zabawy – uśmiechnęła się doktor Robbins.
-Niall zaproś ją – szepnęłam mężowi do ucha – W jej rękach jest los mojej pochwy

Chłopak się wyprostował i uśmiechnął do lekarki.

-Baby shower odbędzie się za jakieś piętnaście minut w pokoju socjalnym i chcielibyśmy, żeby Pani przyszła – powiedział Niall.
-Z chęcią wpadnę – uśmiechnęła się doktorka – Niestety tylko na chwilkę, bo mam zaplanowaną operację
-Dziękujemy – oznajmiłam.

Niall pomógł mi wstać z leżanki. Moje ruchy były troszkę ograniczone, przez noszenie w sobie bliźniaków. Czasami musiał pomagać mi wstać z kibelka, bo bałam się, że się poślizgnę i co gorsza zrobię coś dzieciom. Na szczęście Niall nie narzekał i chętnie robił wszystko o co go prosiłam.

***

Nadszedł czas na baby shower. Poszłam z Niall’em do pokoju socjalnego, w którym miało się ono odbyć. Gdy weszliśmy do środka zobaczyłam naszych przyjaciół, wiele znajomych pielęgniarek oraz doktor Robbins. Pojawił się nawet doktor Parker, po którym nigdy bym się tego nie spodziewała. Część gości dmuchnęła w kolorowe trąbki, aby nas przywitać.

-Witajcie – powiedziała uśmiechnięta Jenny, która do nas podeszła i włożyła mi na głowę plastikowy diadem – Nie rób skwaszonej miny, będzie fajnie

Uśmiechnęłam się. Nie do końca miałam ochotę na to przyjęcie, ale postanowiłam robić dobrą minę do złej gry. Przywitałam się z innymi gośćmi i usiadłam przy stoliku obok Gemmy. Dziewczyna malowała białe śpioszki brokatowymi pisakami. Narysowała na nich brązowego misia.

-Wesołego baby shower czy coś tam – powiedziała Gemma, która wiedziała, że nie przepadam za takimi przyjęciami.
-Malujemy śpioszki? – zapytałam retorycznie, po czym wzięłam zielony brokat i parę śpioszek.
-To lepsze niż wkładanie pod bluzkę balonów – powiedziała Gemma patrząc na pielęgniarki, które upychały napompowane balony pod ubranie i zajadały się babeczkami – Poza tym ja nie zmieszczę balonu, bo mam naturalne wypełnienie – zaśmiała się Gemma.

Zaczęłam byle jak wyciskać na śpioszki brokat tworząc na nich nieład. Robiłam różne zawijasy i zygzaki.

-Niedługo sama będziesz miała swoje baby shower – powiedziałam do przyjaciółki.

Do stolika dosiedli się Niall, Harry i Louis. Każdy z nich złapał za pisaki i śpioszki.

-Co ty namalowałaś? – zapytał mnie Harry – Tornado?
-To sztuka współczesna – zaśmiałam się.

Wzięłam jedną z leżących na stoliku babeczek. Lukrem wypisane były na nich imiona, które wybraliśmy dla dzieci. Muffinki były bardzo smaczne. Byłam głodna, więc zjadłam ich kilka. Jenny zabawiała gości, którzy zdawali się dobrze bawić.

-Namalowałem strój chirurgiczny – oznajmił Niall podnosząc do góry śpioszki, które pomalował na niebiesko.
-Śliczne – powiedziałam.

Niall wziął puste papierowe pudełko i zaczął wkładać do niego słodkości. Spojrzałam na niego, bo nie bardzo wiedziałam co robi.

-Pewnie zastanawiasz się co robię? – oznajmił Niall patrząc na moje spojrzenie – Kradnę babeczki
-Weź kokosowe – powiedziałam – Są przepyszne
-Uważajcie, bo zgarnie Was babeczkowa policja – zaśmiał się Louis, gdy schowałam do torebki kilka muffinek.
-To w końcu moja impreza – stwierdziłam.

***

Położyłam się w łóżku i przytuliłam do Niall’a. Ten dzień był naprawdę długi oraz męczący. Strasznie chciało mi się spać. Zamknęłam oczy opierając głowę na ramieniu ukochanego.

-To co dziś dla mnie zrobiłaś było niesamowite – powiedział Niall bawiąc się moimi włosami.
-To nic takiego – odpowiedziałam – Ty zrobiłbyś to samo dla mnie. Najważniejsze, że wracasz do pracy
-Kocham Cię księżniczko i zawsze będę – powiedział ukochany całując mnie w policzek
-Ja Ciebie też złodzieju babeczek – oznajmiłam.

Niall zgasił lampkę nocną i poszliśmy spać. Mój sen nie potrwał jednak długo, bo obudziłam się po drugiej w nocy. Dostałam okropnych skurczy, które były bardzo bolesne. Powoli usiadłam na łóżku, po czym zaczęłam szturchać ramię Niall’a. Z bólu zaciskałam zęby, żeby nie krzyknąć.

-Niall wstawaj! – zrobiłam wdech i wydech – Chyba już czas

Chłopak usiadł na łóżku. Był rozespany, ale musieliśmy jechać do szpitala.

-To dopiero dwudziesty ósmy tydzień Wendy – powiedział Niall wkładając spodnie i buty.
-Wiem – odpowiedziałam.

W tym momencie dostałam kolejnego skurczu. Odkryłam z siebie kołdrę i to co zobaczyłam mnie zamurowało. Prześcieradło było zakrwawione, a ja poczułam jak spływa na mnie fala przerażenia.

-Niall – powiedziałam wystraszonym głosem, a chłopak spojrzał na łóżko.

Oboje wiedzieliśmy co to wszystko oznacza.

-----------------------------------------
Przepraszam za błędy. Nie sprawdzałam rozdziału i pisałam go na szybko.
Jak tam wasze wrażenia?
Dziękuję za Wasze opinie pozostawione w komentarzach  #OneLoveNiallFF

Buziaki :* @Mrs_Hazza94 xoxo

sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 24

Rozdział 24
„Pod obserwacją”


#Wendy

Mijał dzień za dniem. Od kiedy Niall został postrzelony mało ze sobą rozmawialiśmy. Chłopak przechodził przez stres pourazowy co było zupełnie normalne po tym wszystkim co przeszedł. Każdy z nas miałby traume, jeśli przystawiono by nam do głowy pistolet i grożono śmiercią. W przypadku Niall’a skończyło się na postrzale w rękę, ale mogło być o wiele gorzej. Tamtego dnia mogłam stracić męża. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby mojemu ukochanemu stało się coś poważnego. Nie mogła bym żyć bez niego.

Kula, która trafiła Niall’a w ramię przeszła na wylot. Na szczęście nie złamała kości i nie spowodowała żadnych poważnych uszkodzeń. Jego rana została opatrzona i zszyta. Specjalista kazał nosić Niall’owi temblak na ramieniu, by nie nadwyrężał ręki, ale chłopak odmówił noszenia go. Uznał, że ogranicza on jego ruchy i nie jest mu potrzebny. Codziennie zmieniałam opatrunek Niall’a, a jego rana ładnie się goiła. Jego stan psychiczny był w o wiele gorszym stanie, niż stan fizyczny. Niall każdego dnia odwiedzał psychiatrę. Nie chciał rozmawiać o strzelaninie ze mną i z przyjaciółmi, ale cieszyłam się, że robi to z psychiatrą, który na pewno postara się mu pomóc.

Leżałam w łóżku przytulona do Niall’a, a on obejmował mnie zdrową ręką. Oglądaliśmy filmy, bo chłopak nie miał ochoty na nic innego. Dzisiejszego przedpołudnia załatwiałam na mieście różne sprawy, więc byłam zmęczona. W dodatku maluchy bardzo kopały urządzając mi w brzuchu dyskotekę. Niall położył dłoń na moim brzuszku i po raz pierwszy od dawna się uśmiechnął.

-Strasznie się wiercą – powiedział Niall.
-To Betsy kopie jak oszalała – oznajmiłam kładąc dłoń na dłoni chłopaka.
-Będzie z niej niezła rozrabiara – stwierdził Niall – Zupełnie jak z Ciebie
-Ja zawsze byłam grzeczna – zaprotestowałam – BB będzie miała charakterek po tobie, a Noah będzie spokojny tak jak ja – powiedziałam całując Niall’a w policzek.

Oparłam głowę na ramieniu męża.

-Wiesz, że tu jestem, gdybyś chciał porozmawiać? – spytałam jednocześnie zapewniając chłopaka, że ma moje wsparcie.
-Wiem – potwierdził Niall i tym razem to on cmoknął mnie w policzek.
Ukochany w dalszym ciągu nie chciał rozmawiać ze mną o strzelaninie. Nie zamierzałam na niego naciskać, więc nie drążyłam tego tematu dalej.
-Kochałabyś mnie, gdybym nie był chirurgiem? – zapytał Niall przyglądając mi się.
-Oczywiście, że tak – powiedziałam spoglądając na niego.

Coś w jego pytaniu mnie zaniepokoiło. Nie wiedziałam co takiego, ale miałam złe przeczucia

***

W nocy obudził mnie przeraźliwy krzyk Niall’a. Zapaliłam lampkę nocną stojącą na szafce przy łóżku i zaczęłam szturchać Niall’a, by się obudził.

-Niall, obudź się! – powiedziałam głośno.

Chłopak w końcu otworzył oczy. Był zlany potem, a jego oddechy były głębokie i niemiarowe. Niall na mnie popatrzył. Miał zaspane oczy, ale można było w nich dostrzec strach.

-Wendy – powiedział Niall drżącym głosem.
-To był zły sen – powiedziałam po czym przytuliłam go – To tylko koszmar – powtórzyłam.

Objęłam mocno tors chłopaka. Niall głęboko oddychając powoli się uspokoił. Domyśliłam się czego mógł dotyczyć ten koszmar. Może wizyty Niall’a u psychiatry wcale mu nie pomagały. Tak bardzo chciałam mu pomóc i porozmawiać z nim o tamtym dniu. Dopóki jednak Niall się przede mną nie otworzy to nie mogę nic zrobić, a tym bardziej mu pomóc.


#Niall

Przyjechałem do szpitala, by doktor Parker obejrzał moją rękę. Osobiście chciał sprawdzić jak przebiega gojenie i stwierdzić, kiedy będę mógł wrócić do pracy. Problem tkwił w tym, że nie byłem pewien czy wciąż chcę być chirurgiem. W dalszym ciągu  nie otrząsnąłem się po tamtym dniu i nie poradziłem sobie ze stresem pourazowym po postrzale. Nie było mi łatwo przez to wszystko przejść. Chodziłem do psychiatry, ale moje wizyty u niego polegały na całogodzinnym milczeniu. Nie byłem gotowy, by rozmawiać z kimkolwiek o wydarzeniach tamtej nocy. Wiedziałem jednak, że Wendy i przyjaciele się o mnie martwią, ale nie potrafiłem się im zwierzyć. Przynajmniej na razie. Koszmar, z którego obudziła mnie Wendy nie był moim pierwszym złym snem. Powtarzały się one codziennie, ale zwykle nie budziłem swoimi krzykami ukochanej. Każdy koszmar związany był z moim postrzałem. Czułem się tak jakbym przeżywał jakieś cholerne deja vu.

Od kiedy dostałem kulkę w ramię bałem się być sam. Ogarnął mnie jakiś dziwny strach przed byciem samotnym. Na szczęście miałem Wendy, która była przy mnie w tych trudnych dla mnie chwilach. Po jej zachowaniu można było się zorientować, że chce ze mną pogadać na temat strzelaniny. Byłem jej wdzięczny za to, że na mnie nie naciskała.
Doktor Parker obejrzał moje ramię i stwierdził, że w przyszłym tygodniu mogę wrócić do pracy. Nie odczułem ulgi, gdy przełożony powiedział, że znów będę mógł operować. Nie wiem czy będę w stanie przekroczyć próg bloku operacyjnego, na którym grożono mi śmiercią i przystawiono broń do głowy.

-Doktorze Parker – powiedziałem, a chirurg na mnie spojrzał – Rezygnuję z pracy
-Czy to twoja ostateczna decyzja? – zapytał zdziwiony Parker.
-Tak  - odpowiedziałem.
-To twoja decyzja Horan, ale sądzę, że będziesz jej żałował – powiedział Parker – Możesz być świetnym chirurgiem
-Wiem, że mogę – oznajmiłem – Tylko, że ja już nie chcę nim być – dodałem.




Parker pokiwał głową.

-Wykorzystaj swój urlop i zastanów się nad tym wszystkim wspólnie z Carter – powiedział Parker – Jeśli za dwa tygodnie nie pojawisz się w pracy uznam to za twoją rezygnację
-Rozumiem, ale raczej nie zmienię zdania – oznajmiłem.
-Wszyscy twoi przyjaciele włączając w to twoją żonę są chirurgami. Myślę, że nie dadzą Ci zrezygnować z czegoś co mimo wszystko kochasz – stwierdził Parker.

Opuściłem gabinet lekarski myśląc o tym co przed chwilą zrobiłem. Parker miał całkowitą racje twierdząc, że przyjaciele nie dadzą mi zrezygnować z chirurgii. Wiedziałem, że zrobią wszystko, by namówić mnie do tego bym nie odchodził z pracy.

***

Wendy siedziała przy stole w kuchni jedząc obiad i czytając książkę o opiece nad dziećmi. Uznałem, że czas najwyższy z nią porozmawiać. Usiadłem naprzeciwko niej, a Wendy zamknęła książkę i spojrzała na mnie.

-Możemy pogadać? – zapytałem.
-Oczywiście, że tak – oznajmiła Wendy – Od tego jestem – dodała.


#Wendy

Niall mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego, iż będzie chciał ze mną porozmawiać. Byłam tu jednak po to, by go wysłuchać i wesprzeć. Splotłam swoje dłonie z dłońmi Niall’a, bo nerwowo je zaciskał. Posłałam mu lekki uśmiech, aby dodać mu otuchy. Chłopak odchrząknął i zaczął mówić:

-Pamiętasz dzień, w którym zostałem dźgnięty w plecy? – spytał Niall utkwiwszy we mnie swoje spojrzenie.
-Pamiętam – przyznałam, bo wtedy o mało co nie straciłam ukochanego na zawsze.
-Prawie wykrwawiłem się wtedy na śmierć. To był wyjątkowy trudny dzień dla nas obojga, ale jakimś cudem przeżyłem – mówił Niall, a ja uważnie go słuchałam – Podczas, gdy tamten dzień był najgorszym dniem w moim życiu, dzień strzelaniny był sto razy gorszy. Operowałem z przystawionym do skroni pistoletem i myślałem o tym, że już nigdy więcej Cię nie zobaczę i nie poznam naszych dzieci. Chciałem przestać ratować pacjenta, ale nie mogłem, bo złożyłem przysięgę lekarską. Stałem tam i byłem przerażony tym, że broń w końcu wystrzeli kończąc moje życie

Po policzku Niall’a spłynęła łza. Otarłam ją kciukiem. Chłopak się przede mną otworzył co było dużym krokiem do poradzenia sobie z tym wszystkim co się wtedy wydarzyło.

-Już dobrze kochanie – powiedziałam – Jesteś tu ze mną i niedługo pojawią się nasze dzieci. Wszystko się jakoś ułoży skarbie – zapewniłam go.
-Jest jeszcze coś Wendy – dodał Niall – Odszedłem z pracy

Byłam zszokowana. Nie sądziłam, że Niall rzuci pracę. Poświęcił tyle lat nauki na to, by zostać lekarzem, a teraz chce to rzucić.

-Jeśli nie chcesz być chirurgiem to uszanuję twoją decyzję, ale sądzę, że będziesz tego żałował – powiedziałam dzieląc się z mężem swoją opinią.
-Parker dał mi dwa tygodnie na przemyślenie tego – oznajmił chłopak.
-Więc powiemy mu, że nie rezygnujesz – stwierdziłam.
-Nie chcę być lekarzem! – oznajmił stanowczo Niall – I nie mam zamiaru wrócić do pracy w szpitalu

Pomyślałam, że Niall zmieni swoją decyzję przez te dwa tygodnie wolnego. Chłopak był chirurgiem i tak jak każdy chirurg był uzależniony od operacji. Może po prostu potrzebował przerwy od pracy oraz odpoczynku.

***

Umówiłam się na mieście z Harry’m. Mieliśmy spotkać się w jednej z kawiarni, by porozmawiać o Niall’u. Minęła już połowa czasu, w którym Horan miał podjąć decyzję o tym czy rezygnuje z pracy, a on dalej upierał się przy swoim i chciał odejść. Zarówno Harry jak i reszta naszych przyjaciół próbowali go przekonać, by zmienił zdanie, ale Niall uparcie trzymał się swojego postanowienia.

Weszłam do kawiarni i podeszłam do stolika, przy którym siedział Harrry. Kiedy chłopak mnie zobaczył wstał i na przywitanie pocałował mnie w policzek.

-Cześć Wendy
-Hej – powiedziałam i usiadłam na krześle.

Zamówiłam herbatę i duży kawałek szarlotki z lodami.

-Roztyjesz się jak będziesz tyle jadła – oznajmił Harry.
-Wolno mi – uśmiechnęłam się – Chcę, żeby dzieci były grube i szczęśliwe
-A wiesz, że w czasie ciąży palce robią się grubsze i potem nie chudną – powiedział Harry robiąc poważną minę.

Spojrzałam na swoje dłonie, a szatyn zaczął się śmiać.

-Żartowałem – śmiał się Harry – Wyglądasz świetnie
-Jesteś dupkiem – powiedziałam z oburzeniem.



-Mam ładny tyłek – stwierdził Harry – Jeśli nie wierzysz to spytaj Jenny
-Wierzę – oznajmiłam.
-Chciałaś pogadać o Niall’u – stwierdził Harry.
-Tak – potwierdziłam – Znasz go dłużej ode mnie i jest twoim najlepszym przyjacielem. Wiem, że już z nim rozmawiałeś o pracy, ale nie możemy pozwolić mu odejść
-Co proponujesz? Interwencje? – zapytał Styles.
-Nie wiem, może – odpowiedziałam.
-Wendy on wydaje się być pewien swojej decyzji – powiedział Harry.
-Wczoraj cały dzień oglądał Gwiezdne Wojny, a przedwczoraj Harry’ego Potter’a. Jutro pewnie obejrzy Oszukać Przeznaczenie
-Do czego zmierzasz? – zapytał mnie Harry.
-Zmierzam do tego, że my będziemy w szpitalu i będziemy chirurgami, a Niall…co on będzie robił? Jest najlepszym rezydentem i kocha chirurgię. Teraz może nie chcieć być lekarzem, ale za miesiąc lub dwa zmieni zdanie – powiedziałam.
-Może chodzi o to, że Niall boi się przekroczyć próg Sali operacyjnej po tym wszystkim – stwierdził Harry.
-Więc zróbmy coś, by przestał się bać – oznajmiłam – Możemy poprosić o pomoc Parkera
-Okay – zgodził się Harry – Wchodzę w to
-Dzięki Harry

Dokończyłam jeść ciastko, które w trakcie rozmowy z Harry’m przyniosła kelnerka. Musiałam obmyślić jakiś plan, który miałby przekonać Niall’a do powrotu do pracy.

---------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Jak tam wasze wrażenia? Sądzicie, że Niall naprawdę zrezygnuje z pracy?
Dziękuję za Wasze opinie pozostawione w komentarzach i głosy  #OneLoveNiallFF

Buziaki :* @Mrs_Hazza94